Obudziłam się jakoś po 4godzinach. Nie sądziłam ,że będę
tyle spała… no ,ale cóż. Jeszcze tylko godzina lotu. Na moje szczęście wszyscy
jeszcze smacznie spali i oczywiście nikt nie obudził się ,aż do lądowania.
Po wielkich zamętach każdy znalazł swój bagaż i mogliśmy wreszcie
podzielić się kto z kim będzie mieszkał. Byłam pewna ,że będę mieszkać z Ashley
i tym razem się nie pomyliłam. W domu
,którym będziemy mieszkały ,mieszka chłopak w naszym wieku oraz rodzice. Wiem ,że ojciec jest rzadko w domu ,wiec nie wiem
czy uda mi się go poznać…
-I jak tam gdzie będzie mieszkał Brad ?-spytałam zaciekawiona ,wiem że to nie mój chłopak ,ale lubiłam spędzać z nim czas.
-Właśnie nie wiem ,jeszcze ich nie przydzieliła –z jej tonu głosu mogłam wywnioskować ,że była zaniepokojona.Wiadomo ,że chce być jak najbliżej swojego chłopaka.
-Chodź przejdziemy się zobaczymy jakie widoki są ,bo on to chyba jeszcze trochę poczeka –chciałam ją przekonać ,ale na marne.Nie chciało mi tu już dłużej być. Byłam zmęczona po podróży i chciałam już pójść spać.
-Nieeee jak chcesz idź to idź sama ,ja na niego poczekam i dojdziemy –odpowiedziała tak szybko ,że wiedziałam że chce się mnie pozbyć. Lubiłam Ashley ,ale czasem naprawdę umiała zdenerwować człowieka.
Stwierdziłam ,że nie będę dużej prosić jej tylko skorzystam z jej rady i pójdę sama. Taa tylko czego ja się mogłam spodziewać przecież tutaj niczego innego nie widać jak parkingu. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wszyscy się już albo porozchodzili albo czekają na przydział. Usiadłam na wygodnej kanapie i postanowiłam poczekać na Ashley i Bradleya. Po jakiś trzydziestu minutach męczarni wreszcie ich zobaczyłam. Byli strasznie szczęśliwi co oznaczało same dobre wieści.
-C co ?? –krzyknęłam ,bo już nie mogłam się powstrzymać.
-Mieszkam tylko dwa domy dalej od was –podszedł do mnie i mnie przytulił .Zdziwiło mnie to zachowanie szczególnie ,że obok nas stała Ashley ,a dobrze wiemy jak bardzo zazdrosna jest o Bradleya.
-Mhm ,nie przeszkadzam ?-wtrąciła się poirytowana.
-Oj przepraszam –nawet nie wiem za co ,ale tak wypadało.
-Nie to ja przepraszam ,przyzwyczajenie –potrząsnął głową rozbawiony całą tą sytuacją –A tak ogólnie tam mieszka podobno dziewczyna w naszym wieku.Więc skarbie-przybliżył się do Ashley –masz konkurencję–pocałował ją w policzek ,kiedy dotarło do niej co powiedział zaczęła go śmiesznie bić –Niech ona tylko się do ciebie zbliży ,to już jej nie będzie w świecie żywych -cała Ashely ,zabije za swoich.
-Nikt tobie nie dorówna, nie masz o co martwić–puścił do niej oczko –Ale ogólnie kochanie to z kim wolisz spędzać noce ,ze mną czy z nią ? –pokazał na mnie palcem ,robiąc dumną minę ,jakby znał jej odpowiedź ,ale zaskoczyła go.
-No pewnie.. ,że z moją Selenką, przecież ty będziesz miał tą swoją koleżaneczkę–podeszła do mnie i pocałowałyśmy się .Może to dziwne ,ale my jesteśmy już takie. Bradowi opadła szczęka ,wpatrywał się w nas jakby byśmy były duchami.
-No cóż.. masz rację zostaje mi jeszcze ta dziewczyna ,co będę z nią mieszkał-pokazał ,że wcale go to nie zabolało i że ma na to wyjebana ,chociaż dobrze wiemy ,że nie miał. –Ashely nie przejmuj się nim on gada głupoty- powiedziałam to bo widziałam ,że Ashley się strasznie wkurzyła i ranią ją takie głupie odzywki. Moja pomoc jednak nie pomogła ,spojrzała jedynie na mnie i na niego, wzięła bagaż i odeszła. Zaczęłam ją wołać.
-Ashelyy czekaj ,zaczekaj na mnie –ale ona to zignorowała i poszła dalej.
-No i zobacz co zrobiłeś –wyrzuciłam ręce w powietrze. Byłam na niego wściekła ,zawsze potrafił coś popsuć.
-To nie moja wina –zaczął się bronić.
-Pewnie ,że nie twoja, tylko moja –powiedziałam z sarkazmem –Było nic nie mówić i by był spokój.
-Pff przecież sama zaczęła ,zresztą woli ciebie–wiedziałam ,że wścieka się o to od samego początku ,że mnie pocałowała.
-Przecież my zrobiłyśmy do w żartach !-krzyknęłam na niego.
-Dobra uspokój się ,ja idę ją przeprosić ,a ty idź zobacz czy są już nasze rodziny.-powiedział teraz to zupełnie innym tonem jakby nic się nie stało.
-ok, ale nic jej nie obiecuj bo i tak tego nie zrobisz – odszedł już nic nie mówiąc ,a ja poszłam tak gdzie mnie prosił. Widziałam kilka tu osób ,ale nie wiedziałam czy ktoś z nich jest po nas. Chwilę później dołączyli do mnie Ashley i Brad ,coś szybo mu poszło.
-I jak wszystko dobrze ?-spytałam na ucho Ashley ,pokiwała tylko twierdząco głową ,co ucieszyło mnie. Nie lubię jak są pokłóceni.
SELENA GOMEZ I ASHLEY THISDALE zobaczyłyśmy kartkę w tym samym momencie bo spojrzałyśmy się na siebie i uśmiechnęłyśmy się. Nie było kartki z napisem Bradley Simson ,więc musieliśmy się pożegnaćz nim już teraz.
-Paa chyba później się spotkamy –powiedziała Ashley i dała mu krótkiego buziaka w usta ,na co się skrzywił przyciągnął ją do siebie i pocałował namiętnie. Gdy osunęli się od siebie Ashley poszła już do tej pani ,która na nas czekała.
-Mam nadzieje ,że ją przeprosiłeś.
-No pewnie –posłał mi cwany uśmiech.
-Dobra dziś My się już raczej nie zobaczymy,więc pa–pocałowałam go w policzek.
-No ,ale czemu nie ? –powiedział zaskoczony.
-Nie mam już na nic siły ,a ona może do ciebie przyjść na noc.
-dobra to jeszcze do niej zadzwonię -gdy to powiedział ,odeszłam do swojej nowej "mamy" jeżeli mogę ją tak nazwać.
-Witam nazywam się Pattie –posłała mi szczery uśmiech.
-Dzień dobry ,Selena miło mi –odwzajemniłam uśmiech.
-Chyba już wieczór –zachichotała ,nawet się nie zorientowałam ,że już prawie noc ,przecież tu jest inna strefa czasowa zupełnie o tym zapomniałam.
-Oo no tak zupełnie zapomniałam o tym.
-I jak tam gdzie będzie mieszkał Brad ?-spytałam zaciekawiona ,wiem że to nie mój chłopak ,ale lubiłam spędzać z nim czas.
-Właśnie nie wiem ,jeszcze ich nie przydzieliła –z jej tonu głosu mogłam wywnioskować ,że była zaniepokojona.Wiadomo ,że chce być jak najbliżej swojego chłopaka.
-Chodź przejdziemy się zobaczymy jakie widoki są ,bo on to chyba jeszcze trochę poczeka –chciałam ją przekonać ,ale na marne.Nie chciało mi tu już dłużej być. Byłam zmęczona po podróży i chciałam już pójść spać.
-Nieeee jak chcesz idź to idź sama ,ja na niego poczekam i dojdziemy –odpowiedziała tak szybko ,że wiedziałam że chce się mnie pozbyć. Lubiłam Ashley ,ale czasem naprawdę umiała zdenerwować człowieka.
Stwierdziłam ,że nie będę dużej prosić jej tylko skorzystam z jej rady i pójdę sama. Taa tylko czego ja się mogłam spodziewać przecież tutaj niczego innego nie widać jak parkingu. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wszyscy się już albo porozchodzili albo czekają na przydział. Usiadłam na wygodnej kanapie i postanowiłam poczekać na Ashley i Bradleya. Po jakiś trzydziestu minutach męczarni wreszcie ich zobaczyłam. Byli strasznie szczęśliwi co oznaczało same dobre wieści.
-C co ?? –krzyknęłam ,bo już nie mogłam się powstrzymać.
-Mieszkam tylko dwa domy dalej od was –podszedł do mnie i mnie przytulił .Zdziwiło mnie to zachowanie szczególnie ,że obok nas stała Ashley ,a dobrze wiemy jak bardzo zazdrosna jest o Bradleya.
-Mhm ,nie przeszkadzam ?-wtrąciła się poirytowana.
-Oj przepraszam –nawet nie wiem za co ,ale tak wypadało.
-Nie to ja przepraszam ,przyzwyczajenie –potrząsnął głową rozbawiony całą tą sytuacją –A tak ogólnie tam mieszka podobno dziewczyna w naszym wieku.Więc skarbie-przybliżył się do Ashley –masz konkurencję–pocałował ją w policzek ,kiedy dotarło do niej co powiedział zaczęła go śmiesznie bić –Niech ona tylko się do ciebie zbliży ,to już jej nie będzie w świecie żywych -cała Ashely ,zabije za swoich.
-Nikt tobie nie dorówna, nie masz o co martwić–puścił do niej oczko –Ale ogólnie kochanie to z kim wolisz spędzać noce ,ze mną czy z nią ? –pokazał na mnie palcem ,robiąc dumną minę ,jakby znał jej odpowiedź ,ale zaskoczyła go.
-No pewnie.. ,że z moją Selenką, przecież ty będziesz miał tą swoją koleżaneczkę–podeszła do mnie i pocałowałyśmy się .Może to dziwne ,ale my jesteśmy już takie. Bradowi opadła szczęka ,wpatrywał się w nas jakby byśmy były duchami.
-No cóż.. masz rację zostaje mi jeszcze ta dziewczyna ,co będę z nią mieszkał-pokazał ,że wcale go to nie zabolało i że ma na to wyjebana ,chociaż dobrze wiemy ,że nie miał. –Ashely nie przejmuj się nim on gada głupoty- powiedziałam to bo widziałam ,że Ashley się strasznie wkurzyła i ranią ją takie głupie odzywki. Moja pomoc jednak nie pomogła ,spojrzała jedynie na mnie i na niego, wzięła bagaż i odeszła. Zaczęłam ją wołać.
-Ashelyy czekaj ,zaczekaj na mnie –ale ona to zignorowała i poszła dalej.
-No i zobacz co zrobiłeś –wyrzuciłam ręce w powietrze. Byłam na niego wściekła ,zawsze potrafił coś popsuć.
-To nie moja wina –zaczął się bronić.
-Pewnie ,że nie twoja, tylko moja –powiedziałam z sarkazmem –Było nic nie mówić i by był spokój.
-Pff przecież sama zaczęła ,zresztą woli ciebie–wiedziałam ,że wścieka się o to od samego początku ,że mnie pocałowała.
-Przecież my zrobiłyśmy do w żartach !-krzyknęłam na niego.
-Dobra uspokój się ,ja idę ją przeprosić ,a ty idź zobacz czy są już nasze rodziny.-powiedział teraz to zupełnie innym tonem jakby nic się nie stało.
-ok, ale nic jej nie obiecuj bo i tak tego nie zrobisz – odszedł już nic nie mówiąc ,a ja poszłam tak gdzie mnie prosił. Widziałam kilka tu osób ,ale nie wiedziałam czy ktoś z nich jest po nas. Chwilę później dołączyli do mnie Ashley i Brad ,coś szybo mu poszło.
-I jak wszystko dobrze ?-spytałam na ucho Ashley ,pokiwała tylko twierdząco głową ,co ucieszyło mnie. Nie lubię jak są pokłóceni.
SELENA GOMEZ I ASHLEY THISDALE zobaczyłyśmy kartkę w tym samym momencie bo spojrzałyśmy się na siebie i uśmiechnęłyśmy się. Nie było kartki z napisem Bradley Simson ,więc musieliśmy się pożegnaćz nim już teraz.
-Paa chyba później się spotkamy –powiedziała Ashley i dała mu krótkiego buziaka w usta ,na co się skrzywił przyciągnął ją do siebie i pocałował namiętnie. Gdy osunęli się od siebie Ashley poszła już do tej pani ,która na nas czekała.
-Mam nadzieje ,że ją przeprosiłeś.
-No pewnie –posłał mi cwany uśmiech.
-Dobra dziś My się już raczej nie zobaczymy,więc pa–pocałowałam go w policzek.
-No ,ale czemu nie ? –powiedział zaskoczony.
-Nie mam już na nic siły ,a ona może do ciebie przyjść na noc.
-dobra to jeszcze do niej zadzwonię -gdy to powiedział ,odeszłam do swojej nowej "mamy" jeżeli mogę ją tak nazwać.
-Witam nazywam się Pattie –posłała mi szczery uśmiech.
-Dzień dobry ,Selena miło mi –odwzajemniłam uśmiech.
-Chyba już wieczór –zachichotała ,nawet się nie zorientowałam ,że już prawie noc ,przecież tu jest inna strefa czasowa zupełnie o tym zapomniałam.
-Oo no tak zupełnie zapomniałam o tym.
Podczas drogi mało się odzywaliśmy ,ale Pattie nie wytrzymała i jako pierwsza się odezwała.
-Myślę,że dogadacie się z moim synem jest w waszym wieku i pewnie będzie razem chodzić do klasy.-mało mnie interesuje kim jest ten chłopak ,ponieważ jak mi tata powiedział mam się nimi nie interesować.
-Proszę pani ? –zagadała Ashely
-Proszę mówmy sobie po imieniu –uśmiechnęła się do nas.
-Dobrze,a więc Pattie mam prośbę -zarumieniła się ,więc oczywiste ,że chciała się spytać o Brada.
-Jaką złotko? –była dla nas taka miła ,gdy znamy ją zaledwie jakieś trzydzieści minut.
-Mogłabym po rozpakowaniu się iść do mojego chłopaka ,który mieszka dwa domy dalej ? –zrobiła słodziutką minę.
-Myślę ,że nie ma problemu przecież też kiedyś byłam młoda i wiem jak to jest ,a zresztą wiem ,który dom i mieszkają tam naprawdę mili ludzie- powiedziała uśmiechnięta. Po tych słowach Ashley skoczyła na fotelu i przytuliła lekko Pattie .
-A ty Selena też idziesz ?-spojrzała przez lusterko na mnie.
-Nie jaa nie ,jestem strasznie zmęczona - przeciągnęłam się i uśmiechnęłam się do niej.
-Myślę,że dogadacie się z moim synem jest w waszym wieku i pewnie będzie razem chodzić do klasy.-mało mnie interesuje kim jest ten chłopak ,ponieważ jak mi tata powiedział mam się nimi nie interesować.
-Proszę pani ? –zagadała Ashely
-Proszę mówmy sobie po imieniu –uśmiechnęła się do nas.
-Dobrze,a więc Pattie mam prośbę -zarumieniła się ,więc oczywiste ,że chciała się spytać o Brada.
-Jaką złotko? –była dla nas taka miła ,gdy znamy ją zaledwie jakieś trzydzieści minut.
-Mogłabym po rozpakowaniu się iść do mojego chłopaka ,który mieszka dwa domy dalej ? –zrobiła słodziutką minę.
-Myślę ,że nie ma problemu przecież też kiedyś byłam młoda i wiem jak to jest ,a zresztą wiem ,który dom i mieszkają tam naprawdę mili ludzie- powiedziała uśmiechnięta. Po tych słowach Ashley skoczyła na fotelu i przytuliła lekko Pattie .
-A ty Selena też idziesz ?-spojrzała przez lusterko na mnie.
-Nie jaa nie ,jestem strasznie zmęczona - przeciągnęłam się i uśmiechnęłam się do niej.
Reszta drogi minęła w ciszy. Nikt już chyba nie chciał o nic
prosić ,ani nic mówić. Nie wiem kiedy ,ale zasnęłam ,a obudziła mnie Ashely
waląca mnie w ramię.
-Sel wstawaj już jesteśmy –szturchała mnie póki normalnie nie kontaktowałam.
-Ok już idę –wyszłam po walizkę i zobaczyłam wielki dom z jeszcze większym ogrodem.
-Wow niesamowity dom –powiedziałam do Patti.
-Dziękuję –uśmiechnęła się i otworzyła nam drzwi ,strasznie często się uśmiechała zresztą wyglądała na bardzo pogodną osobę. Dom był bardzo nowocześnie urządzony w stylu nowoczesnym. Meble były raczej czerwone, białe lub czarne. Wszystko do siebie pasowało. Patrząc na dom rodziny Bieber można było stwierdzić ,że są oni zamożnymi ludźmi.
-Sel wstawaj już jesteśmy –szturchała mnie póki normalnie nie kontaktowałam.
-Ok już idę –wyszłam po walizkę i zobaczyłam wielki dom z jeszcze większym ogrodem.
-Wow niesamowity dom –powiedziałam do Patti.
-Dziękuję –uśmiechnęła się i otworzyła nam drzwi ,strasznie często się uśmiechała zresztą wyglądała na bardzo pogodną osobę. Dom był bardzo nowocześnie urządzony w stylu nowoczesnym. Meble były raczej czerwone, białe lub czarne. Wszystko do siebie pasowało. Patrząc na dom rodziny Bieber można było stwierdzić ,że są oni zamożnymi ludźmi.
Po kolacji na której nie było ,ani pana tego domy ,ani tego
chłopaka który tu mieszka, udałam się do pokoju Ashley. Dom był na tyle wielki ,że każda z nas miała oddzielny
pokój. Zapukałam do drzwi ,a gdy usłyszałam proszę lekko je uchyliłam.
-Idziesz już ?
-Tak już się zbieram –powiedziała z przenikliwym uśmiechem –Ej Sel na pewno się nie gniewasz ,że idę bez ciebie?
-Po pierwsze nie mam za co się gniewać ,a po drugie jestem zmęczona i sama nie chce iść –podeszłam do niej i ją przytuliłam –A po za tym chce ,abyście nacieszyli się sobą –puściłam jej oczko i odsunęłam się.
-Idziesz już ?
-Tak już się zbieram –powiedziała z przenikliwym uśmiechem –Ej Sel na pewno się nie gniewasz ,że idę bez ciebie?
-Po pierwsze nie mam za co się gniewać ,a po drugie jestem zmęczona i sama nie chce iść –podeszłam do niej i ją przytuliłam –A po za tym chce ,abyście nacieszyli się sobą –puściłam jej oczko i odsunęłam się.
Po jakieś godzinnej rozmowie poszłam do siebie ,a Ashley
wychodziła już z domu. Za jakieś trzy minuty otrzymałam smsa od Ashley. Odblokowałam iphona i przeczytałam wiadomość.
'Nasz chłopaczek ,który z nami mieszka to dobre ciacho' –chciało mi się z niej śmiać ,bo wyobrażam sobie jaką miała minę jak pisała tego smsa.
Odpisałam jej natychmiast –'Skąd wiesz ?'Odpowiedź otrzymałam błyskawicznie.
'Spotkałam go po drodze do Brada ,ale widać że z niego niezłe ziółko'–stwierdziłam ,że już jej nic nie odpisze. Rozbawiało mnie jak Ashley oceniła tego chłopaka ,bo zazwyczaj to ja to robię ,a nie ona.
Tak jak myślałam ,zasnęłam od razu ,a obudziło mnie lekkie pukanie drzwi ,chwilę był spokój ,więc postanowiłam iść dalej spać ,ale nie było mi to dane ,ponieważ po chwili ktoś głośniej zaczął pukać.
'Nasz chłopaczek ,który z nami mieszka to dobre ciacho' –chciało mi się z niej śmiać ,bo wyobrażam sobie jaką miała minę jak pisała tego smsa.
Odpisałam jej natychmiast –'Skąd wiesz ?'Odpowiedź otrzymałam błyskawicznie.
'Spotkałam go po drodze do Brada ,ale widać że z niego niezłe ziółko'–stwierdziłam ,że już jej nic nie odpisze. Rozbawiało mnie jak Ashley oceniła tego chłopaka ,bo zazwyczaj to ja to robię ,a nie ona.
Tak jak myślałam ,zasnęłam od razu ,a obudziło mnie lekkie pukanie drzwi ,chwilę był spokój ,więc postanowiłam iść dalej spać ,ale nie było mi to dane ,ponieważ po chwili ktoś głośniej zaczął pukać.
-Proszę –otrząsnęłam się i powiedziałam to jeszcze zaspanym głosem.
-Mogę wejść ,obudziłem cię ?-do pokoju wszedł bardzo przystojny chłopak. Tak przecudownie przystojnego chłopaka chyba w życiu nie widziałam. Patrzyłam się na niego z lekką uchyloną buzią ,co dopiero po jego śmiechu zorientowałam się jak to głupio to musiało wyglądać. Momentalnie się zaczerwieniłam ,a on znowu się cicho zaśmiał.
-Tak obudziłeś mnie ,ale jak już jesteś to wejdź.. –nie będę dla niego taka miła. Nie mogę dopuścić go do siebie ,chociaż już w tej chwili wiem ,że będzie to niemożliwe.
-Justin –powiedział nagle podchodząc do mnie ,chciał mnie pocałować ,ale się odsunęłam. Przypomniałam sobie ,że to tak samo się zaczyna jak dawniej .Nie będę ponownie skrzywdzona ,nie tym razme.
-Przepraszam ja nie mogę –powiedziałam cichym głosem.
-Nie masz za co przepraszać –zaśmiał się –A tak ogólnie to jak masz na imię ?
-Selena –wiedziałam ,że czół się skrępowany ,ale byłam mu wdzięczna ,że nie dopytywał się o nic. Wyglądał jednak na bad boy'a ,co z jednej strony ciągnęło mnie do niego ,a z drugiej odpychało. Jednak nie mogę określać ludzi po wyglądzie.
-Ok ja chyba muszę iść –powiedział drapiąc się po głowię ,nie wiem czemu ale serce kazało mi go zatrzymać ,a rozum mówił ,że bym go puściła ,aby nie przechodzić tego znowu. Coś jednak mnie przełamało
-Justin… -powiedziałam cicho z nadzieją ,że nie usłyszy ,ale moje szczęście…
Odwrócił się do mnie i stanął przy drzwiach.
-Tak ?-idiotko będziesz tego żałowała.
-Mogę wejść ,obudziłem cię ?-do pokoju wszedł bardzo przystojny chłopak. Tak przecudownie przystojnego chłopaka chyba w życiu nie widziałam. Patrzyłam się na niego z lekką uchyloną buzią ,co dopiero po jego śmiechu zorientowałam się jak to głupio to musiało wyglądać. Momentalnie się zaczerwieniłam ,a on znowu się cicho zaśmiał.
-Tak obudziłeś mnie ,ale jak już jesteś to wejdź.. –nie będę dla niego taka miła. Nie mogę dopuścić go do siebie ,chociaż już w tej chwili wiem ,że będzie to niemożliwe.
-Justin –powiedział nagle podchodząc do mnie ,chciał mnie pocałować ,ale się odsunęłam. Przypomniałam sobie ,że to tak samo się zaczyna jak dawniej .Nie będę ponownie skrzywdzona ,nie tym razme.
-Przepraszam ja nie mogę –powiedziałam cichym głosem.
-Nie masz za co przepraszać –zaśmiał się –A tak ogólnie to jak masz na imię ?
-Selena –wiedziałam ,że czół się skrępowany ,ale byłam mu wdzięczna ,że nie dopytywał się o nic. Wyglądał jednak na bad boy'a ,co z jednej strony ciągnęło mnie do niego ,a z drugiej odpychało. Jednak nie mogę określać ludzi po wyglądzie.
-Ok ja chyba muszę iść –powiedział drapiąc się po głowię ,nie wiem czemu ale serce kazało mi go zatrzymać ,a rozum mówił ,że bym go puściła ,aby nie przechodzić tego znowu. Coś jednak mnie przełamało
-Justin… -powiedziałam cicho z nadzieją ,że nie usłyszy ,ale moje szczęście…
Odwrócił się do mnie i stanął przy drzwiach.
-Tak ?-idiotko będziesz tego żałowała.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
drugi rozdział zmieniony :) mam nadzieje ,że czytacie i będziecie komentować