piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział drugi


Obudziłam się jakoś po 4godzinach. Nie sądziłam ,że będę tyle spała… no ,ale cóż. Jeszcze tylko godzina lotu. Na moje szczęście wszyscy jeszcze smacznie spali i oczywiście nikt nie obudził się ,aż do lądowania.
Po wielkich zamętach każdy znalazł swój bagaż i mogliśmy wreszcie podzielić się kto z kim będzie mieszkał. Byłam pewna ,że będę mieszkać z Ashley i tym razem się nie pomyliłam.  W domu ,którym będziemy mieszkały ,mieszka chłopak w naszym wieku oraz rodzice. Wiem ,że ojciec jest rzadko w domu ,wiec nie wiem czy uda mi się go poznać…
-I jak tam gdzie będzie mieszkał Brad ?-spytałam zaciekawiona ,wiem że to nie mój chłopak ,ale lubiłam spędzać z nim czas.
-Właśnie nie wiem ,jeszcze ich nie przydzieliła –z jej tonu głosu mogłam wywnioskować ,że była zaniepokojona.Wiadomo ,że chce być jak najbliżej swojego chłopaka.
-Chodź przejdziemy się zobaczymy jakie widoki są ,bo on to chyba jeszcze trochę poczeka –chciałam ją przekonać ,ale na marne.Nie chciało mi tu już dłużej być. Byłam zmęczona po podróży i chciałam już pójść spać.
-Nieeee jak chcesz idź to idź sama ,ja na niego poczekam i dojdziemy –odpowiedziała tak szybko ,że wiedziałam że chce się mnie pozbyć. Lubiłam Ashley ,ale czasem naprawdę umiała zdenerwować człowieka.
Stwierdziłam ,że nie będę dużej prosić jej tylko skorzystam z jej rady i pójdę sama. Taa tylko czego ja się mogłam spodziewać przecież tutaj niczego innego nie widać jak parkingu. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wszyscy się już albo porozchodzili albo czekają na przydział. Usiadłam na wygodnej kanapie i postanowiłam poczekać na Ashley i Bradleya. Po jakiś trzydziestu minutach męczarni wreszcie ich zobaczyłam. Byli strasznie szczęśliwi co oznaczało same dobre wieści.
-C co ?? –krzyknęłam ,bo już nie mogłam się powstrzymać.
-Mieszkam tylko dwa domy dalej od was –podszedł do mnie i mnie przytulił .Zdziwiło mnie to zachowanie szczególnie ,że obok nas stała Ashley ,a dobrze wiemy jak bardzo zazdrosna jest o Bradleya.
-Mhm ,nie przeszkadzam ?-wtrąciła się poirytowana.
-Oj przepraszam –nawet nie wiem za co ,ale tak wypadało.
-Nie to ja przepraszam ,przyzwyczajenie –potrząsnął głową rozbawiony całą tą sytuacją –A tak ogólnie tam mieszka podobno dziewczyna w naszym wieku.Więc skarbie-przybliżył się do Ashley –masz konkurencję–pocałował ją w policzek ,kiedy dotarło do niej co powiedział zaczęła go śmiesznie bić –Niech ona tylko się do ciebie zbliży ,to już jej nie będzie w świecie żywych -cała Ashely ,zabije za swoich.
-Nikt tobie nie dorówna, nie masz o co martwić–puścił do niej oczko –Ale ogólnie kochanie to z kim wolisz spędzać noce ,ze mną czy z nią ? –pokazał na mnie palcem ,robiąc dumną minę ,jakby znał jej odpowiedź ,ale zaskoczyła go.
-No pewnie.. ,że z moją Selenką, przecież ty będziesz miał tą swoją koleżaneczkę–podeszła do mnie i pocałowałyśmy się .Może to dziwne ,ale my jesteśmy już takie. Bradowi opadła szczęka ,wpatrywał się w nas jakby byśmy były  duchami.
-No cóż.. masz rację zostaje mi jeszcze ta dziewczyna ,co będę z nią mieszkał-pokazał ,że wcale go to nie zabolało i że ma na to wyjebana ,chociaż dobrze wiemy ,że nie miał. –Ashely nie przejmuj się nim on gada głupoty- powiedziałam to bo widziałam ,że Ashley się strasznie wkurzyła i ranią ją takie głupie odzywki. Moja pomoc jednak nie pomogła ,spojrzała jedynie na mnie i na niego, wzięła bagaż i odeszła. Zaczęłam ją wołać.
-Ashelyy czekaj ,zaczekaj na mnie –ale ona to zignorowała i poszła dalej.
-No i zobacz co zrobiłeś –wyrzuciłam ręce w powietrze. Byłam na niego wściekła ,zawsze potrafił coś popsuć.
-To nie moja wina –zaczął się bronić.
-Pewnie ,że nie twoja, tylko moja –powiedziałam z sarkazmem –Było nic nie mówić i by był spokój.
-Pff przecież sama zaczęła ,zresztą woli ciebie–wiedziałam ,że wścieka się o to od samego początku ,że mnie pocałowała.
-Przecież my zrobiłyśmy do w żartach !-krzyknęłam na niego.
-Dobra uspokój się ,ja idę ją przeprosić ,a ty idź zobacz czy są już nasze rodziny.-powiedział teraz to zupełnie innym tonem jakby nic się nie stało.
-ok, ale nic jej nie obiecuj bo i tak tego nie zrobisz – odszedł już nic nie mówiąc ,a ja poszłam tak gdzie mnie prosił. Widziałam kilka tu osób ,ale nie wiedziałam czy ktoś z nich jest po nas. Chwilę później dołączyli do mnie Ashley i Brad ,coś szybo mu poszło.
-I jak wszystko dobrze ?-spytałam na ucho Ashley ,pokiwała tylko twierdząco głową ,co ucieszyło mnie. Nie lubię jak są pokłóceni.
SELENA GOMEZ I ASHLEY THISDALE zobaczyłyśmy kartkę w tym samym momencie bo spojrzałyśmy się na siebie i uśmiechnęłyśmy się. Nie było kartki z napisem Bradley Simson ,więc musieliśmy się pożegnaćz nim już teraz.
-Paa chyba później się spotkamy –powiedziała Ashley i dała mu krótkiego buziaka w usta ,na co się skrzywił przyciągnął ją do siebie i pocałował namiętnie. Gdy osunęli się od siebie Ashley poszła już do tej pani ,która na nas czekała.
-Mam nadzieje ,że ją przeprosiłeś.
-No pewnie –posłał mi cwany uśmiech.
-Dobra dziś My się już raczej nie zobaczymy,więc pa–pocałowałam go w policzek.
-No ,ale czemu nie ? –powiedział zaskoczony.
-Nie mam już na nic siły ,a ona może do ciebie przyjść na noc.
-dobra to jeszcze do niej zadzwonię -gdy to powiedział ,odeszłam do swojej nowej "mamy" jeżeli mogę ją tak nazwać.
-Witam nazywam się Pattie –posłała mi szczery uśmiech.
-Dzień dobry ,Selena miło mi –odwzajemniłam uśmiech.
-Chyba już wieczór –zachichotała ,nawet się nie zorientowałam ,że już prawie noc ,przecież tu jest inna strefa czasowa zupełnie o tym zapomniałam.
-Oo no tak zupełnie zapomniałam o tym.

Podczas drogi mało się odzywaliśmy ,ale Pattie nie wytrzymała i jako pierwsza się odezwała.
-Myślę,że dogadacie się z moim synem jest w waszym wieku i pewnie będzie razem chodzić do klasy.-mało mnie interesuje kim jest ten chłopak ,ponieważ jak mi tata powiedział mam się nimi nie interesować.
-Proszę pani ? –zagadała Ashely
 -Proszę mówmy sobie po imieniu –uśmiechnęła się do nas.
-Dobrze,a więc Pattie mam prośbę -zarumieniła się ,więc oczywiste ,że chciała się spytać o Brada.
-Jaką złotko? –była dla nas taka miła ,gdy znamy ją zaledwie jakieś trzydzieści minut.
-Mogłabym po rozpakowaniu się iść do mojego chłopaka ,który mieszka dwa domy dalej ? –zrobiła słodziutką minę.
-Myślę ,że nie ma problemu przecież też kiedyś byłam młoda i wiem jak to jest ,a zresztą wiem ,który dom i mieszkają tam naprawdę mili ludzie- powiedziała uśmiechnięta. Po tych słowach Ashley skoczyła na fotelu i przytuliła lekko Pattie .
-A ty Selena też idziesz ?-spojrzała przez lusterko na mnie.
-Nie jaa nie ,jestem strasznie zmęczona - przeciągnęłam się i uśmiechnęłam się do niej.

Reszta drogi minęła w ciszy. Nikt już chyba nie chciał o nic prosić ,ani nic mówić. Nie wiem kiedy ,ale zasnęłam ,a obudziła mnie Ashely waląca mnie w ramię.
-Sel wstawaj już jesteśmy –szturchała mnie póki normalnie nie kontaktowałam.
-Ok już idę –wyszłam po walizkę i zobaczyłam wielki dom z jeszcze większym ogrodem.
-Wow niesamowity dom –powiedziałam do Patti.
-Dziękuję –uśmiechnęła się i otworzyła nam drzwi ,strasznie często się uśmiechała zresztą wyglądała na bardzo pogodną osobę. Dom był bardzo nowocześnie urządzony w stylu nowoczesnym. Meble były raczej czerwone, białe lub czarne. Wszystko do siebie pasowało. Patrząc na dom rodziny Bieber można było stwierdzić ,że są oni zamożnymi ludźmi.

Po kolacji na której nie było ,ani pana tego domy ,ani tego chłopaka który tu mieszka, udałam się do pokoju Ashley. Dom był na tyle wielki ,że każda z nas miała oddzielny pokój. Zapukałam do drzwi ,a gdy usłyszałam proszę lekko je uchyliłam.
-Idziesz już ?
-Tak już się zbieram –powiedziała z przenikliwym uśmiechem –Ej Sel na pewno się nie gniewasz ,że idę bez ciebie?
-Po pierwsze nie mam za co się gniewać ,a po drugie jestem zmęczona i sama nie chce iść –podeszłam do niej i ją przytuliłam –A po za tym  chce ,abyście nacieszyli się sobą –puściłam jej oczko i odsunęłam się.

Po jakieś godzinnej rozmowie poszłam do siebie ,a Ashley wychodziła już z domu. Za jakieś trzy minuty otrzymałam smsa od Ashley. Odblokowałam iphona i przeczytałam wiadomość.
'Nasz chłopaczek ,który z nami  mieszka to dobre ciacho' –chciało mi się z niej śmiać ,bo wyobrażam sobie jaką miała minę jak pisała tego smsa.
Odpisałam jej natychmiast –'Skąd wiesz ?'Odpowiedź otrzymałam błyskawicznie.
'Spotkałam go po drodze do Brada ,ale widać że z niego niezłe ziółko'–stwierdziłam ,że już jej nic nie odpisze. Rozbawiało mnie jak Ashley oceniła tego chłopaka ,bo zazwyczaj to ja to robię ,a nie ona.
Tak jak myślałam ,zasnęłam od razu ,a obudziło mnie lekkie pukanie drzwi ,chwilę był spokój ,więc postanowiłam iść dalej spać ,ale nie było mi to dane ,ponieważ po chwili ktoś głośniej zaczął pukać.
-Proszę –otrząsnęłam się i powiedziałam to jeszcze zaspanym głosem.
-Mogę wejść ,obudziłem cię ?-do pokoju wszedł bardzo przystojny chłopak. Tak przecudownie przystojnego chłopaka chyba w życiu nie widziałam. Patrzyłam się na niego z lekką uchyloną buzią ,co dopiero po jego śmiechu zorientowałam się jak to głupio to musiało wyglądać. Momentalnie się zaczerwieniłam ,a on znowu się cicho zaśmiał.
-Tak obudziłeś mnie ,ale jak już jesteś to wejdź.. –nie będę dla niego taka miła. Nie mogę dopuścić go do siebie ,chociaż już w tej chwili wiem ,że będzie to niemożliwe.
-Justin –powiedział nagle podchodząc do mnie ,chciał mnie pocałować  ,ale się odsunęłam. Przypomniałam sobie ,że to tak samo się zaczyna jak dawniej .Nie będę ponownie skrzywdzona ,nie tym razme.
-Przepraszam ja nie mogę –powiedziałam cichym głosem.
-Nie masz za co przepraszać –zaśmiał się –A tak ogólnie to jak masz na imię ?
-Selena –wiedziałam ,że czół się skrępowany ,ale byłam mu wdzięczna ,że nie dopytywał się o nic. Wyglądał jednak na bad boy'a ,co z jednej strony ciągnęło mnie do niego ,a z drugiej odpychało. Jednak nie mogę określać ludzi po wyglądzie.
-Ok ja chyba muszę iść –powiedział drapiąc się po głowię ,nie wiem czemu ale serce kazało mi go zatrzymać ,a rozum mówił ,że bym go puściła ,aby nie przechodzić tego znowu. Coś jednak mnie przełamało
-Justin… -powiedziałam cicho z nadzieją ,że nie usłyszy ,ale moje szczęście…
Odwrócił się do mnie i stanął przy drzwiach.
-Tak ?-idiotko będziesz tego żałowała.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
drugi rozdział zmieniony :) mam nadzieje ,że czytacie i będziecie komentować 

wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział pierwszy


Dziś jest ten dzień kiedy wreszcie się wyrwę z tego Londynu .Poznam troszkę więcej świata ,więcej ludzi i więcej wszystkiego. Jestem strasznie podekscytowana wymianą na całe 6 miesięcy do Nowego Yorku ! to będzie coś niezapomnianego już to czuje !
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos mojej mamy:
-Selena szykuj się za niecałą godzinę musimy być na lotnisku
-Już idę mamo ! –krzyknęłam
wzięłam moją walizkę i stanęłam w progu pokoju . Wiem ,że będę tęsknić za swoim pokojem ,a myśl ,że będę mieszkała u obcej rodziny troszeczkę mnie przytłacza ,ale z moimi przyjaciółmi na pewno Dam radę i będziemy się świetnie bawić. Spojrzałam ostatni raz na swój pokój ,zamknęłam drzwi i zeszłam na dół. W wejściu czekała na mnie już mama z szerokim uśmiechem :
-Tak wiem mamo ,że chcesz mnie już się pozbyć ,ale chce się jeszcze pożegnać z Chrisem i tatą –mama jedynie wywróciła na mnie oczami podeszła do mnie i przytuliła.
-A to za co ten przytulas ? –zachichotałam
-Będę za tobą tęsknić i nie wiem jak wytrzymam  w domu bez ciebie. Przecież oni mnie wykończą-zaśmiałam się na samą myśl ,że mama zostanie z nimi sama .
-Mamoo
-Słucham cię ?-odchyliła się ,żeby mieć na mnie lepszy widok.
-Nie chce tego przerywać ,ale chce się naprawdę z nimi pożegnać ,a zaraz musimy wychodzić ,ale pamiętaj że cię kocham –mama się ode mnie odsunęła ze łzami w oczach ,które starała się by nie wyleciały i posłała mi ciepły uśmiech.
Poszłam najpierw pożegnać się z tatą .Weszłam do gabinetu ,a tata momentalnie wstał i mnie przytulił .
-Będę tęsknił księżniczko –powiedział łagodnie i jeszcze mocniej mnie przytulił do siebie.
-Ja też będę tęskniła –oddałam uścisk, staliśmy tak chwilkę ,gdy tata się ode mnie odsunął.
-Życzę ci ,abyś się dobrze bawiła ,ale… -przeciągnął ostatnie słowo ,więc wiedziałam ,że jest jakiś podtekst.
-Ale ,co ? –popatrzyłam na niego zszokowana.
-Ale nie zakochuj się tam w nikim –powiedział i się zaśmiał.
-Masz to jak w banku tatusiu –uśmiechnęłam się i chciałam wyjść, gdy mnie zatrzymał.
-Ja mówię poważnie Sel ,gdy się tam zakochasz to będzie koniec ,pamiętaj ,że jedziesz tam na 6 miesięcy –Gdy to powiedział lekko mnie zaskoczył ,nigdy się nie spodziewałam ,że powie coś takiego mój tata.
-Nie martw się o mnie ,nie zaryzykuję po raz drugi. Już się doigrałam i nie chce przechodzić przez to po raz drugi. –wymusiłam uśmiech. Miałam złamane serce ,przeżyłam to bardzo mocno i nie chce tego po raz kolejny przeżywać. Dość z chłopakami.
Tata do mnie podszedł przytulił  się na pożegnanie. Wyszłam z gabinetu i udałam się do salonu ,gdzie mój dwa lata młodszy brat Chris oglądał jakiś mecz.
Chrząknęłam ,aby zwrócił na mnie uwagę. Odwrócił się i patrzył się na mnie jak na idiotkę .Nie wiedziałam czy sobie jaja ze mnie robi ,czy na serio zapomniał ,że dzisiaj wyjeżdżam. Patrzyliśmy się na siebie jeszcze chwile ,gdy nagle nie wytrzymałam.
-Kurwa Christian serio zapomniałeś ? –krzyknęłam na niego ,ten tylko przybrał poważny wyraz twarzy i wstał z kanapy podchodząc do mnie.
Był dosyć wysoki jak na swój wiek albo to ja byłam taka niska ,bo  był ode mnie wyższy.
Nie wytrzymał wybuchnął śmiechem i załapał się na brzuch. Byłam na niego wściekła chociaż śmiech również mi się udzielił ,ale go przystopowałam. Gdy się uspokoiliśmy Chris na mnie spojrzał z bananem na twarzy:
-Siostra nie gniewaj się ,nie będziemy się tyle widzieć musiałem cię jeszcze wkurwić.
-Udało ci się –zaklaskałam sarkastycznie.
-Haaahh dziękuje! –zaczął się kłaniać. Kochałam mojego brata ,cały czas się kłóciliśmy ,ale pamiętam jak bronił mnie przed jakimiś dupkami chociaż był młodszy. Będzie mi go strasznie brakować ,tego jego dokuczania ,jego śmiechu i nawet tego ciągłego poprawiania włosów.
-Co ty mi się tak przyglądasz? –wyrwał mnie namysłu.
-A nic tak sobie myślę jak będzie fajnie bez ciebie przez 6 miesięcy – lubiłam się z nim drażnić ,a przecież to logiczne ,że mu nie powiem prawdy.
-Mów sobie co chcesz ja i tak wiem ,że będziesz tęsknić.
-Mylisz się
-Ja się nigdy nie mylę – poruszał teatralnie brwiami.
-Ale tak czy inaczej siostra chce ,żebyś się świetnie bawiła i może wreszcie poznała jakiegoś chłopaka ,bo mieć tyle lat i nie mieć nikogo  to wstyd…. –zaczął się śmiać
-Ha ha ha powiedział ten co ma dziewczynę –zaśmiałam się bez chrzty humoru
-Wiesz ja się nie mogę zdecydować na jedną ,wiec nie jestem z żadną w oficjalnym związku.. –wszystko to mówił z takim uśmiechem na ustach ,że wiedziałam ,że żartował ,żadna dziewczyna go nie chce zresztą kto by wytrzymał z takim chłopakiem.
-Dobra nie będę się z tobą kłócić ,wygrałeś !-zaśmiałam się
-Jak zawsze –puścił mi oczko ,już chciałam mu coś złośliwego opowiedzieć ,gdy mnie wyprzedził.
-Tylko pamiętaj ,że masz do mnie dzwonić na skypie –bez słowa do mnie podszedł i przytulił.
-Będę tęsknił i wiem ,że ty będziesz za mną –uśmiechnęłam się sama do siebie. Rozgryzł mnie ,dlatego go tak bardzo kocham on mnie pocieszał ,rozweselał ,jest moim bratem ,ale również przyjacielem.
-Hmm masz rację będę i ty też masz do mnie dzwonić i opowiadać co nowego w szkole i jak Londyn się miewa –odsunęliśmy się od siebie i poszliśmy do przedpokoju ,mama już na mnie czekała ubrana i powiedziała ,że będzie czekała w samochodzie.
-Nie wierze ,że mama chce się mnie tak szybko pozbyć! MNIE ,rozumiem jak byś ty wylatywał ,ale ja ?–akcentowałam.
-Wiesz co nawet się nie będę z tobą kłócić ,bo to jest żałosne –zaczęłam się śmiać na jego słowa.
-Wow co się z tobą stało ?
-Dobra ubieraj się bo się spóźnisz –zmienił temat bo chyba nie wiedział co odpowiedzieć.
Gdy już byłam gotowa ,przytuliłam się ostatni raz do Chrisa i chciałam odjeść ,ale ten mnie przytrzymał
-Tylko siostra weź się tam pilnuj i nie wskakuj wszystkim do łóżek –powiedział mi na ucho
Odepchnęłam go od siebie –Nie wierze ,że to powiedziałeś !
-Dobra spokojnie spokojnie to był żart ,mała –zrobił minę zbitego psa ,abym się już nie gniewała.
-Dobra ja idę paaa –pomachałam mu weszła do samochodu.

Sama droga minęła nam szybko i w ciszy. Gdy już mama podjechała pod wejście przytuliła mnie z całej siły i pocałowała w czoło –Udanej podróży kochanie.
-Dziękuje mamo –powiedziałam uśmiechnięta.
-Pamiętaj masz napisać jak przylecicie i dzwonić często!- ostatnie słowo zaakcentowała,
wywróciłam oczami ,wiem że się martwi ,ale ja już mam 18lat !
-Dobrzeee mamo ,muszę już iść paa.
-Paa skarbie ,uważaj na siebie –powiedziała przez otwartą szybę ,gdy brałam bagaż.
Przy wejściu ostatni raz jej pomachałam i weszłam  do środka.
Rozglądałam się gdzie mam pójść ,gdy nagle ktoś mnie złapał od tyłu ,a ja podskoczyłam.
-Co do cholery się dzieje ? -odwróciłam się ,a tam zobaczyłam śmiejącego się Bradleya
Walnęłam go z całej siły w brzuch ,a ten nagle się ocknął.
-Aałaa, za co to było ? –skrzywił się ,chociaż dobrze wiemy ,że wcale go to nie bolało.
-Wystraszyłeś mnie –krzyknęłam na niego.
-Oj nie mogłem się oprzeć ,przepraszam –podszedł do mnie i pocałował w policzek .Bradley to mój najlepszy przyjaciel znałam go od przedszkola , nigdy między nami nic nie było. W sumie jest on przystojny i to bardzo ,ale jest zajęty….przez moją przyjaciółkę. Miał on brązowe loki ,które dodawały mu uroku i jeszcze te duże brązowe oczy. Myślę ,że kiedyś mogliśmy czuć do siebie coś więcej niż przyjaźń ,ale nigdy tego sobie nie okazaliśmy i uciekło to uczucie z czasem ,a pozostała nierozłączna przyjaźń.
-Ok. wybaczam-uśmiechnęłam się i zobaczyłam w oddali Ashley –Słodziutka mała blondyneczka się zbliża –powiedziałam żartobliwie ,Brad od razu się odwrócił i zobaczył swoją dziewczynę.
Podbiegł do niej i wziął ją w niedźwiedzi uścisk .Wyglądali razem tak słodko i byli tak zakochani w sobie ,że nie widzieli otaczającego ich świata. Po chwili Brad odstawił Ashley na ziemię i podeszli do mnie. Ashley  przywitała się ze mną i zaczęliśmy iść w miejsce zbiórki. Jechaliśmy jakąś 15 osobową grupą do Nowego Yorku ,a konkretnie do Manhattanu. Szkoła do ,której będziemy chodzić jest podobno jedną z lepszych w NY.
-Sorki dziewczyny ,ale ja muszę was opuścić ,bo mam potrzebę –powiedział Bradley.
W tym samym czasie zaczęłyśmy się śmiać i machnęłyśmy na niego ręką. Gdy ,Bradley odszedł ,Ashley zaczęła może trochę wrażliwy temat ,ale wiem że się po prostu i mnie martwi.
-Ej ,Sel jak tam się trzymasz ? –powiedziała z troską ,wiem że chciała ze mną szczerze porozmawiać ,ale dzisiaj nie chciałam tej rozmowy.Zresztą co się oszukiwać ja nigdy nie chcę rozmawiać na ten temat. Wolę go przemilczeć i zostawić dla siebie. Z Ashley znałam się od gimnazjum ,wiec krócej niż z Bradleyem ,ale traktowałam ją jak siostrę z wzajemnością.
-Proszę nie rozmawiajmy o tym w tym dniu i w tym miejscu.
-Dobrze ,ale pamiętaj ,że jak chcesz się wyżalić komuś to ja tutaj zawsze jestem –uśmiechnęła się.
-Pamiętam i doceniam to –przytuliłam się do niej.
Doszliśmy do reszty osób i zaczęłyśmy z nimi rozmawiać jak bardzo jesteśmy podekscytowani. Nie wiem ile czasu minęło ,ale w końcu wsiedliśmy do samolotu. Ja usiadłam obok Ashley ,a ona obok Brada. Rozmawiałam jeszcze chwilkę z Cattlin koleżanką z klasy lubiłam ją była spokojna ,ale czasem umiała się rozerwać.
-Nie mogę się doczekać ,aż wylądujemy –skoczyła na fotelu.
-Ja tak samo ! Chce już poznać rodzinę z którą będę mieszkać.
Po kilkunasto minutowej rozmowie ,Cattlin poszła spać ,a ja zrobiłam to samo. Spojrzałam się jeszcze w bok i uśmiechnęłam się widząc obok mnie parę przytulonych do siebie gołąbeczków. 
Kręciłam się ,wierciłam się nie mogłam spać! Myśląc o tej podróży zdaje sobie sprawę ,że moje życie może się tam zmienić ,że mogę zmienić się w inną osobę ,poznać kogoś z kim będę chciała zostać już na zawsze. Jednak rozmyślając wtedy nie sądziłam ,że to wszystko stanie się prawdą.
----------------------------
Zmieniam treść bloga ,zaczynam go od początku prowadzić ;) 

Wprowadzenie

Selena wraz ze swoimi przyjaciółmi Bradleyem i Ashley wylatują na wymianę do USA na sześć miesięcy.
Ahsley i Brad są razem  ,a Sel nie chce zostać skrzywdzona i potraktowana tak jak kiedyś.
Tylko co jeśli w Nowym Yorku znajdzię swoją miłość ,a będzi się bała otworzyć ?
Co jeżeli odtrąci i zmieni człowieka ,który został jej pisany?
Może się w nim zakochałam ,ale nie chce i nie mogę z nim być. Nie chce cierpieć ,gdy odejdzie.
Jakie wybory staną przez Seleną i którą drogą pójdzie? Tyle może się stać ,a co na koniec?