czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział piąty


-Czemu się tak uśmiechasz? 
Perspektywa Justina
Powiedzieć jej prawdę czy sie jeszcze trochę z nią pobawić ?
Zdecydowanie wole to drugie, jeszcze trochę potrzymam ja w niepewności.
-Mam swoje powody –niech coś podejrzewa.
-Ale jakie ?-patrzyła na mnie z miną błagającą o prawdę, ale ja
jej nic nie powiem.
-Nie musisz wszystkiego wiedzieć skarbie –wiedziałem, że słowo „skarbie” podziała na nią jak kolor czerwony na byka.
-Zabierz go ode mnie bo nie wytrzymam -zwróciła sie cała poirytowana do
Ashley.
-Czy wy naprawdę przez cały pobyt zamierzacie sie kłócić? –podeszła do nas bliżej i stanęła między nami.
-Powiedz to jemu to on zaczyna, nie potrafi przemilczeć niczego i powiedzieć prawdy- spojrzała na mnie wyzywająco, co nie powiem było gorące.
-Ja nic nie robię -łatwo ją było zdenerwować.
-O patrzcie kto to idzie –dziewczyny od razu powędrowały wzrokiem tam gdzie ja, a gdy Selena zobaczyła kto idzie wzięła telefon i jak najprędzej od nas odeszła. Chyba po tym co jej powiedziałem, nie będzie chciała przebywać z Chazem. Mi to pasuje, gorzej z nim.
-Hej James, miło mi -wyciągnął dłoń w stronę Ashley.
-Hej Ashley.
-Siemanko - podszedłem do niego
-Yo, długo czekacie ?-w sumie przez kłócenie się z Seleną nawet nie wiem ile czasu tu już stoimy.
-Jakieś osiem minut- powiedziała Ashley i podeszła do Seleny bo ją wołała.
-Ładna jest ta cała Ashley, może się z nią pobawię? -cwany uśmieszek wkradł mu się na buzię.
-Co z Sel?- powiem szczerze zdziwiły mnie jego słowa.
-Można załatwić dwie pieczenie na jednym ogniu, nie uważasz?- co jest z nim? Kiedy on się tak zmienił? Chaz nigdy by nie skrzywdził żadnej dziewczyny. Ale widzę, że te wakacje wiele zmieniły. Nawet mnie. Po zajściu z Catlin już nie chciałem mieć, ani skrzywdzić żadnej dziewczyny. Teraz wydaje mi się, że mogę krzywdzić wszystkich, bo ona mogła mnie skrzywdzić, a ja nie mogę innych? To chyba nie fair.
Tak te wakacje zmieniły wiele. Wszelkie imprezy jakie były, wszystkie panienki jakie się przewinęły. Każdy już zmienił opinię o mnie, Chazie i Mazie. Już nie mają nas za poukładanych chłopców, a jednych wielkich skurwieli.
-Ash ma chłopaka
-Nie sądzisz Justin, że to że ma chłopaka to jest najmniejszy problem w  tej chwili?- podniósł na mnie brwi. Tylko ja nie rozumiem o co mu już chodzi…


 Perspektywa Seleny
Od momentu kiedy Justin powiedział mi o Chazie nie chce z nim przebywać. Po cholere on mi to powiedział? Zrobił to specjalnie, bo wiedział dobrze jak się z nim dogaduje. Teraz nawet nie potrafię na niego spojrzeć. Właśnie dojechaliśmy na miejsce ,a ja do tego czasu powiedziałam mu tylko głupie hej. Nienawidzę Justina wszystko zepsuł.

-Chodźcie pójdziemy coś zjeść, bo mam dojść już tego chodzenia -tak
jesteśmy już tu jakieś dwie godziny, a czuje się jakbyśmy byli tu jakieś 10 minut. Cały czas czuje spojrzenie Chaza na mnie, ale gdy tylko starał się coś do mnie powiedzieć, grzecznie starałam się go spławić.
-Dobra to musimy iść na górę-powiedział Justin, a gdy chciałam
wejść do windy Chaz złapał mnie za łokieć.
-Jesteś zła na mnie ?-czułam, że patrzy się prosto w moje oczy ja tylko patrzyłam na boki unikając jego spojrzenia.
-Nie wszystko jest w porządku -patrzyłam wszędzie tylko nie na niego. Chaz widząc to złapał mój podbródek i patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
-Ja wiem, że coś jest nie tak tylko nie wiem co -nie mogłam dłużej
tego ukrywać ,powiem mu prawdę nie będę sie dłużej z tym męczyć.
-Powiedz mi prawdę –zrobił lekko zdezorientowaną minę.
-Jaką prawdę?- nie będę dłużej owijać w bawełnę.
-Podobam ci sie? -zatkało go, cały się zmieszał i nie wiedział co powiedzieć.
-Skąd to wiesz?  -był wściekły jego głos sie zmienił na stanowczy i twardy. Nie powiem mu, że od Justina bo to może zachwiać ich przyjaźń, a ja nie chce być tą najgorszą, która wszystko niszczy.
-Odpowiedz mi –przez moją ciszę, jeszcze bardziej się denerwował.
-Justin ci to powiedział, tak ?-tylko ja nadal nie usłyszałam od niego odpowiedzi.
-Może i on, a może i nie? Ty nawet nie odpowiedziałeś na to pytani !-krzyknęłam na niego. Potrafię może być i szczera, dobrze kłamać, ale i szybko się denerwuje.
-To jest chyba już oczywiste, a teraz przesuń się muszę znaleźć tego dupka –przepchnął mnie i zaczął biec na górę schodami. Nie wiedziałam co robić. Wydałam Justina i jest mi z tym źle, ale nie powinno.. Powinnam się cieszyć, że może mnie znienawidzić, jednak coś w środku mi mówi, że ja nie chce wcale, żeby on mnie nienawidził, tylko żeby był jak najbliżej mnie.

Jak najprędzej wbiegłam na górę i jak przy jednym stoliku zobaczyłam ich podbiegłam tam i usłyszałam.
-Co ty kurwa sobie myślisz? Nie masz o czym z nią gadać tylko o mnie?- Chaz zaczął krzyczeć, przez co niektórzy z zaciekawieniem patrzyli na nas.
-O co ci chodzi ?-Justin wstał z miejsca.
-Ty dobrze wiesz o co mi chodzi -był wściekły sama nie wiem o co
aż tak bardzo..
Justin na chwilę zastygł, spojrzał na moją przerażoną minę i już wiedział o co chodzi Chazowi.
-Wyluzuj przecież to nic złego -podszedł do niego i położył rękę na jego
ramieniu ,ale ten ją szybko zrzucił.
-Nic takiego? Oprócz tego, że unika mnie i nie chce ze mną rozmawiać to może nic takiego. Tylko jestem ciekawy czy powiedziałeś jej prawdę o sobie? Wspomniałeś jej jakie plany masz wobec niej czy nie bardzo? Myślałeś, że jak powiesz wszystko o mnie to ja jej nie powiem co gadałeś o niej ostatnio?- zaczynam się gubić. Jakie plany ? O co w tym wszystkim chodzi?
-Zamknij mordę, wiesz że to były tylko żarty nie mam żadnych planów -Justin był coraz bardziej zirytowany.
-To może najpierw zacznę od tej pozytywnej części, a potem może sam resztę powiesz.
-Stul pysk-Justin krzyknął na niego. Jego oczy robiły się coraz ciemniejsze.
-Nie! To co teraz powiem będzie miłe, reszta już nie koniecznie. Recytuje „widzę jak cierpi chce zabrać od niej to cierpienie”- Chaz zaczął udawać jakiś dziwny damski głos, a mi zrobiło się miło na sercu. Nie wiedziałam, że Justin jest takim chłopakiem, że chciał mi pomóc. Mały uśmiech zagościł na mojej twarzy, ale gdy tylko spojrzałam na oczy Justina pełne żalu i przeprosin od razu zniknął.
-Nie masz się co tak uśmiechać, bo teraz będzie zabawniej- powiedział z kpiną Chaz.
-Uspokój sie -krzyknęła Ashley, ale on ją olali.
-Justin, może coś powiesz, czy tak cię zatkało bo nie chcesz żeby ta twoja ślicznotka dowiedziała się jakim naprawdę jesteś skurwielem.-O co w tym wszystkim chodzi?!
Mieliśmy miło spędzić dzień, a tu proszę.
-Jeżeli jej to powiesz to z nami koniec- to musiały być bardzo trudne, dla ich obydwu, a to wszystko przeze mnie.
-Już nie mam nic do stracenia –spojrzał na wszystkich przebiegle.
Nie wiedziałam czego mam się spodziewać, ale tego co usłyszałam nie wolałam nie słyszeć.


 Miał być wczoraj, ale nie miałam siły. W zamian za to, dziś wieczorem pojawi się rozdział szósty lub jutro rano
Nadal poszukuje osób które potrafią albo które wiedzą gdzie zrobić zwiastun. Proszę napiszcie w komentarzu.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział czwarty

-Selena mam iść? 
-Mi to obojętnie –powiedziałam bez entuzjazmu, chociaż w środku coś się we mnie gotowało.
-Ale szczerze mam iść czy nie ?- w sumie nie wiem co mam mu odpowiedzieć, nie chce go tam ,ale nie umiem mu odmówić. Co się ze mną dzieje ?!
-Masz ochotę to idź, nie masz nie idź, proste-popatrzyłam na Chaza z nadzieją ,że mi pomoże wybrnąć z tej sytuacji. Zrobił to, ale nie w taki sposób, który by mi odpowiadał.
-No dawaj Justin nie daj się prosić –podszedł do niego i poklepał go po plecach.
-Dobra jak Selena powiedziała, będzie mi się jutro chciało iść to pójdę jak nie to nie.
-Ok na mnie już czas –wstałam i podeszłam do drzwi.
-Czemu ?-spytał zaskoczony Chaz.
-Jestem zmęczona –nie słuchając już ich, poszłam się wykąpać.
Nie wiem ile czasu zajęło mi to, ale jakoś nie zależy mi na tym. Cały czas po głowie chodziła mi jedna myśl, czemu tak bardzo chciał znać moją opinię…
Nie mogłam sama dłużej z tym wytrzymać. Wzięłam telefon do ręki i napisałam do Ashely.
Do: Ashley 
„możesz pogadać ?
Położyłam się na łóżku z myślą ,że Ashey mi nie odpisze, lecz gdy usłyszałam dźwięk mojego telefonu uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
-Coś się stało ?-spytała się na wstępie.
-Taa poznałam Justina i jego kolegę.
-I co miałam rację odnośnie jego ?
-Niestety tak-odczekałam chwilę i mówiłam dalej- Jest jakiś dziwny zraził mnie do siebie w przeciągu 5minut, ale pogadamy o tym jak wrócisz. A teraz mam pytanie, mamy jutro zaproszenie, żeby wyjść na miasto ,idziesz z Bradem?
-Ale kto ma iść oprócz nas ? –spytała zaciekawiona.
-Chaz –myślałam, że nie będzie dopytywać się o tego dupka, ale jednak.
-Kim jest Chaz i czemu Justin nie idzie ?
-Justin sam nie wie czy iść, a Jams to jego kolega.
-Może troszkę więcej szczegółów  ?-już czułam, że to będzie dłuższa rozmowa. Śmieszne w tym wszystkim jest to, że mogłyśmy się spotkać, a wolałyśmy rozmawiać przez telefon.
Po jakieś godzinnej rozmowie, położyłam się, od razu zasypiając.

Perspektywa Justina
Jutro zapowiada się ciekawie. Poznam wreszcie bardziej Ashley i Selene. Zobaczymy, która jest więcej warta i o którą będę się starał. Chociaż moje przeczucie mówi, że Sel nikt nie przebije. Nie będę jednak zapeszać, przecież nie tylko ona przyleciała na tą wymianę.
-Jutro muszę pogadać z Seleną.
-Powinieneś ją chyba przeprosić, co? –poruszał teatralnie brwiami.
-Ja ?!?!-wrzasnąłem –Ja nie mam za co ją przepraszać. Chce ją tylko lepiej poznać, ale na pewno nie będę jej przepraszać.
-Ta wiem, że to nie leży w twojej naturze –mruknął pod nosem. O co mu do jasnej cholery chodzi, że tak ją broni? Spodobała mu się czy co? On zawsze stał po mojej stronie, a nie po stronie dziewczyny.
-Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że podoba ci się Selena?
-Zwariowałeś ?-za gwałtownie zareagował, coś musi być na rzeczy- Przecież ona jest twoja-po tych słowach byłem pewny ,że mu się podoba, przykre jest to ,że ona będzie albo moja albo niczyja.
-Stary przykro mi, ale ona jest moja-podszedłem do niego i walnąłem w ramię.
-To się jeszcze zobaczy –powiedział tak cicho ,żebym nie usłyszał. Olałem to nie, bo chciałem się z nim kłócić.
-Dobra ,ja się muszę zwijać jutro się zobaczymy. Maz też idzie?
-Raczej nie, bo mówił, że ma cały weekend zawalony
-Ok, to my się jutro widzimy– pożegnaliśmy się i wyszedł.
Leżałem na łóżku i myślałem o tym wszystkim co się dzisiaj stało. Przecież nie może nam się podobać ta sama dziewczyna. Nie możemy się o nią kłócić i nie możemy przez to stracić naszej przyjaźni. Jeżeli by zaszło tak daleko oczywiście, że wybrałbym jego, ciekawy czy on zrobił by to samo…

Przetarłem oczy, gdy promienie słoneczne dotarły do mojego pokoju. Spojrzałem na telefon i zobaczyłem, że jest dopiero 8 rano. Wstałem wziąłem rzeczy i poszedłem się wziąć prysznic. Nigdy nie zdarzało mi się tak wcześnie wstawać w weekend.
Po wzięci wszystkiego prysznicu, ubrałem się I postanowiłem zobaczyć czy dziewczyny już wstały.
Najpierw wszedłem do pokoju Ashely –nikogo nie ma, czego ja się mogłem spodziewać –powiedziałem sam do siebie i postanowiłem zobaczyć czy Selena już wstała. Niepewnie zapukałem, ale nikt nie usłyszałem odpowiedzi. Uchyliłem drzwi i zobaczyłem śpiącą Sel. Była taka słodka i rozkoszna, podszedłem do łóżka i usłyszałem jak mówi przez sen. Nic nie mogłem zrozumieć.
-Jasjmu sja sjusm –nie wypowiadała, żadnego normalnego słowa. Nie chciałem jej obudzić, więc wyszedłem w pokoju.


Perspektywa Seleny
Wstałam około dziesiątej, ubrałam się i zeszłam na dół gdzie spotkałam rozmawiających ze sobą Justina i Ashely.
-Oo nasza królewna wreszcie wstała –uśmiechnęła się do mnie Ashley.
-Byłam strasznie zmęczona po podróży, a ty nie zmęczona ?-spojrzałam na nią dwuznacznie.
-Nie, nie jestem zmęczona. Ja w nocy tylko spałam.-podkreśliła ostanie słowo, tym samym uświadamiając mi, że nic nie było.
-Przepraszam, że wam przerywam, ale co chcecie na śniadanie ?-faktycznie ta rozmowa od boku mogła wyglądać dziwnie.
-Ja już jadłam –powiedziała Ash.
-Ja nie jestem głodna –uśmiechnęłam się lekko – I jak idziemy dzisiaj ?-zwróciłam się do Ash tym samym spławiając Justina.
-Właśnie miałam ci powiedzieć, że Bradley nie może, bo ma dziś wyjść z tą jego rodziną –powiedziała oburzona.
-Szkoda, ale widzę że tobie to bardzo odpowiada.-dobrze wiedziała, że mówię z sarkazmem.
-Tak, cieszę się jak nigdy–wyrzuciła ręce w powietrze.
-Nie przejmuj się, wieczorem pewnie się spotkamy –uśmiechnęłam się do niej wstając od stołu.
-Pewnie masz rację.
-Macie może jakiś sok ?-spytałam się niepewnie.
-Pewnie zaraz ci naleje –podał mi sok pomarańczowy i usiadł z powrotem do stołu.
-To o której wychodzimy ?-spytała Ashley. W sumie to się cieszę ,że nie będzie Bradley bo będę z Ashley cały czas i nie będę czuła się jak jakiś wyrzutek, ale szkoda mi jej, bo wiem jak kocha z nim spędzać czas, zresztą tak samo jak ja.
-Za jakieś 30 minut mamy spotkać się z Chazem przy metrze –powiedział Justin i dając do zrozumienia, że i on idzie dzisiaj z nami.

Pogadałam z Ashely w swoim pokoju jeszcze chwile, a potem zeszłyśmy już by wyjść.
-My wychodzimy, będziemy wieczorem –powiedział Justin jak wychodziliśmy.
-Chodźcie za mną dziewczynki, żebyście się nie zgubiły w tej wielkiej metropolii.
-Ha ha –zaśmiałam się sarkastycznie –Myślę, że nie jesteśmy na tyle głupie –zaczęłam się z nim kłócić i udowadniać kto ma rację. Mało czasu z nim spędziłam, a już mam do niego mieszane uczucia. Przecież ja nie mogę się zakochać ,nie w takiej osobie jak on!
-Jesteś tego taka pewna? Proszę bardzo prowadź-uśmiechnął się do mnie i wystawił gestykulacyjnie rękę do przodu.
-Żaden problem, ale jak będę szła źle to mi powiesz, ok ?
-Ohoh tak łatwo to nie będzie –zaczął się ze mnie śmiać razem z Ashely –No to co może mały zakładzik ?-wyszczerzył się, sama nie wiem czy to dobry pomysł. Przecież jak przegram to wymyśli jakieś głupie zadanie, ale ja nie mogę i nie potrafię mu odmówić.
-Co ja mogę wygrać ?
-Jak wygrasz…. hmm będę ci robił śniadania do końca pobytu –byłoby idealne pomyślałam, co będzie jak przegram, chciałam już się spytać, ale mnie wyprzedził –Tylko jak ty przegrasz to budzisz mnie rano do szkoły, co nie jest takie proste-zaśmiał się krótko -ścielisz łóżko i pomagasz robić lekcje, a czasem je robisz za mnie –zaczął ruszać brwiami i wyciągnął rękę w moją stronę.
-Dawaj Sel będzie śmiesznie –powiedziała Ashley przez śmiech bo wiedziała, że przegram. Tylko ja nigdy nie przegrywam!
-Nie, nie ma mowy, zresztą nie umiesz sobie budzika ustawić ?-powiedziałam z dezaprobatą.
-umiem, ale tak będzie fajniej –zaczął się ze mnie śmiać –Boisz się bo wiesz, że przegrasz, prawda ?
-Ja się niczego nie boję i nigdy nie przegrywam-w tym momencie złączyłam nasze dłonie, a Ash je przecięła.
Chodziliśmy cały czas źle. To miasto jest za wielkie ! Wszędzie tylko wieżowce, miałam już dosyć, bo cały czas słyszałam śmiechy za mną i głupie teksty Justina.
-To jak skarbie pomóc ci ?-odwróciłam się do niego i podeszłam bliżej.
-Nie jestem twoim skarbem i tak pomóż mi bo ja już nie mam siły.
-Dobra misiu pomogę ci –irytował mnie coraz bardziej i dobrze o tym wiedział. Ja jednak postanowiłam go olać, a ten tylko głupio się uśmiechnął i odchodząc dał mi buziaka w policzek. Idiota !
-Przynajmniej byłaś blisko –mrugnął do nas i poszedł przodem.
-Tutaj to chyba coś będzie więcej niż przyjaźń –powiedziała do mnie Ash ciągnąc za sobą.
-Raczej w jego snach –doszliśmy w tym momencie do przestanku.
-Ej to nie fair ja miała już naprawdę blisko, nie mogłeś mi powiedzieć ?–uderzyłam go w ramię, a ten się za nie złapał i udawał że go bolało.
-I co miałbym przegrać zakład ? Nidy!- zrobił minę jak jakiś idiota, nie miałam ochoty już z nim rozmawiać. Nagle usłyszałam dźwięk telefonu Ashley ,wyjęła go z kieszeni, odbierając.
-Zaraz wrócę –nie chciałam, żeby odchodziła, nie chciałam z nim zostać sama.
Staliśmy już tak z dwie minuty w ciszy. Chyba nikt nie umiał przełamać tej bariery, którą stworzyliśmy pierwszego dnia. Przerwał ją jednak Justin.
-Wiesz ,że podobasz się Chazowi ?-oczy wyszły mi na wierzch. Ja? jemu ? Ja go lubię, ale chyba nic więcej zresztą po co on mi to powiedział.. Chaz sam nie potrafi?
-Skąd taka sugestia ?
-Powiedział mi wczoraj, a czy ty czujesz coś do niego ?-podrapał się po karku. Jak on może być tak szczery, jak można zadać takie pytanie po jednym dniu znajomości. Bez żadnych zastanowień odpowiedziałam mu.
-Nie –na jego twarzy pojawił się od razu uśmiech. Z czego on jest taki zadowolony?
-Czemu się tak uśmiechasz ?
Nudny wiem, myślę że w następnym może coś więcej się dziać ;)
Znacie może osoby, które robią zwiastuny ?? Jak tak to proszę piszcie :)

zachęcam do komentowania i następny pojawi się albo jutro albo w środę 

niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział trzeci

Perspektywa Justina
Chciałem po prostu wyjść i przemyśleć co zrobiłem nie tak? Wydawało mi się ,że nic złego nie zrobiłem ,przecież to tylko pocałunek w policzek nic więcej... Gdy już otwierałem drzwi usłyszałem cichy głos.
-Justin -słysząc swoje imię odwróciłem się natychmiast. Spojrzałem na nią i muszę przyznać ,że dawno nie widziałem tak pięknej dziewczyny. Jej długie brązowe włosy ,te ciemne oczy i lekko pulchna twarz dodawała jej jeszcze większego uroku.
-Tak ?-chciałem usłyszeć odpowiedzi jasnej ,czyli ''Justin zostań ze mną"
-Przepraszam ja naprawdę nie chciałam ,żeby tak wyszło..-chciała dalej mówić ,ale ja jej przerwałem nie chcąc słuchać rzeczy ,które były bez sensu.
-Przestań ,przecież nie masz mnie za co przepraszać-podszedłem do łóżka -Tylko powiedz mi ,czemu to zrobiłaś ?-przy niej staje się jakiś miękki ,chce ją poznać ,a przy tym temacie widać ,że ona cierpi. Chce zabrać to cierpienie od niej.
-Ja nie mogę ci powiedzieć ,nie znamy się-powiedziała smutnym głosem ,takim jakby zaraz miała się popłakać.
-Skrzywdził cię ktoś kiedyś ?
-Nie i proszę nie rozmawiajmy o tym –położyła się z powrotem na łóżko. Byłem zły na nią. Zachowuje się jakby miała pięć lat, najpierw mnie zatrzymuje ,a teraz mnie spławia.
Gwałtownie wstałem z łóżka i podszedłem do drzwi, odwracając się niej powiedziałem
-Nic tu po mnie jak już będziesz miała ochotę na rozmowę to zapraszam –każde słowo było przesiąknięte sarkazmem. Może i nie miałem na co się tak naprawdę denerwować ,ale taki już jestem. Wyszedłem z pokoju,trzaskając drzwiami. Słyszałem ,że coś jeszcze mówiła ,ale miałem jej dość. Kurwa jak to możliwe ,że dziewczyna którą znam od piętnastu minut tak mi zakręciła w głowię. Rzadko jaka potrafi mnie doprowadzić do takiego stanu.
Jej wygląd był tak pociągający ,że żaden chłopak by nie mógł się oprzeć.
Teraz to ja będę musiał pilnować jej w szkole,bo takiego skarbu to nikt nie zdobędzie oprócz mnie.
Z impetem wbiegłem do pokoju, kładąc się na łóżko.Był Piątek, więc dziwiło mnie ,że ja nadal siedzę w domu ,ale przez tą Selene nawet nie mam ochoty się zabawić. Nie wiem czemu dałem się tak łatwo zdenerwować ,wszystko spieprzyłem mogłem z nią normalnie porozmawiać i prawda by wyszła na jaw ,a ja oczywiście musiałem zachować się jak  kompletny idiota. Wyjąłem telefon z kieszeni i napisałem do Chaza ,mojego lepszego przyjaciela. Zadajemy się w trójkę ja, Chaz i Maz. Wiem ,że Maz dziś nie ma czasu ,dlatego nie będę mu już głowy zawracał,
Do Chaz:
Wbijasz do mnie ? 
Nie musiałem długo czekać na odpowiedź z jego strony.
Od Chaz:
Jasne za 5 minut będę .
Uśmiechnąłem się sam do siebie. Na niego można było liczyć, znamy się już dobre pięć lat.
Gdy usłyszałem dzwonek do drzwi zbiegłem na dół i otwierając Chazowi,przywitaliśmy się i weszliśmy do mojego pokoju.
-I jak tam ? Jaka jest ta druga dziewczyna?-na Ashley wpadliśmy jak wracaliśmy od Matta ,dlatego o nią nie pyta.
-Dobra dupa w naszym wieku. Siedzi u siebie w pokoju i uprzedzając twoje kolejne pytanie ,nie nie pójdziemy się z nią przywitać.
-To czemu niby? 
-Bo już zdążyłem się z nią pokłócić -wywróciłem oczami
-Ja pierdole ,szybki jesteś ,a miałem taką ochotę ją poznać -powiedział zrezygnowany i usiadł na łóżku
-Nie masz i tak na co liczyć 
-A to czemu? Ma chłopaka ?-jest ciekawy nawet jak jej nie widział ,co by było gdyby zobaczył jaka jest idealna.
-Nie ,ale jest zamknięta w sobie i już niedługo będzie go miała -chciał coś powiedzieć ,ale uświadomił sobie o co chodzi w drugiej części zadania i zaczął głośno się śmiać. Nie wiem co go tak bawi ,ale ona będzie za mną biegała jak reszta lasek. Mam szacunek do kobie ,ale jak któraś z nich chce za wszelką cenę mi wskoczyć do łóżka ,to czy można do takiej mieć szacunek ?



Perspektywa Seleny
Leżałam na łóżku i myślałam o co w tym wszystkim chodzi ? Za kogo on się ma ,że musi wszystko wiedzieć? Przecież nie musiałam mu nic mówić ,wkurzył się  nie wiadomo o co… Trudno to nie moja wina ,nawet ta piękna buźka nie wyratuje go od tak zmiennego charakteru. 
Stwierdziłam ,że nie będę już marnować czasu nad rozmyślaniem od nim tylko pójdę się wykąpać. Tylko tu mamy problem ,ja nie mam zielonego pojęcia gdzie jest łazienka… Czułam się cała spocona ,więc nie było opcji żebym się nie wykąpała.
Wyszłam na korytarz ,po mojej lewej znajdowały się dwa wejścia ,a po prawej ,aż cztery. Zaczęłam od lewej strony. Tam jedynie znajdował się pokój Ashley i Pattie. Poszłam teraz na prawą stronę.
Modliłam się tylko ,żebym nie weszła do pokoju Justina. Nie mam ochoty go widywać. Ale oczywiście znając moje szczęście właśnie to zrobiłam. Serio ?! Czy ja zawsze Musze mieć takiego pecha ?!
-Opss, przepraszam szukałam łazienki –chciałam już zamknąć drzwi ,gdy usłyszałam nie znany mi  głos .
-Nic się nie stało ,wejdź do nas –zajrzałam przez drzwi i zobaczyłam przystojnego bruneta ,jednak nie dorównywał on urodą Justnowi. Wydawał jednak się bardzo pozytywną osobą dlatego,uśmiechnęłam się na jego widok. Gdy weszłam głębiej do pokoju, zobaczyłam obrażonego Justina i mój uśmiech natychmiastowo mi zszedł.
-Nie ,nie chce wam przeszkadzać  -zaprotestowałam tak szybko jak tylko umiałam.Chłopak wstał ,złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę łóżka.
-Nie zapędzasz się trochę? Przecież kurwa ,to nie twój pokój –usłyszałam z końca pokoju podniesiony głos Justina .
-Serio ,nie może tu wejść ?-podniósł brwi ze zdziwienia ,Justin jedynie wzruszył ramionami stojąc do nas tyłem ,a przodem do okna.
Chłopak jedynie na mnie spojrzał i posadził na łóżku sam siadając obok. W sumie nie chciałam tu być, czułam się dosyć niezręcznie będąc tutaj ,ale z drugiej strony chciałam poznać tego chłopaka ,wydawał się być przeciwieństwem Justina .Wiem ,że tak naprawdę nie znam Jusa ,ale już wyrobiłam sobie o nim opinię, która nie jest dobra.
-
Jestem Chaz miło mi –wystawił do mnie rękę ,co zaskoczyło mnie ,ponieważ nie zachowywał się jak tamten ,który cały czas stoi pod oknem naburmuszony .
-Ja jestem Selena –posłałam mu miłe spojrzenie.
-Więc słyszałem ,że będziesz mieszkać tutaj teraz przez sześć miesięcy ,chodzić z nami do szkoły i bawić się razem z nami ?
-Te dwie pierwsze rzeczy się zgadzają ,ale ta ostatnia to raczej nie.
-To niby czemu ? –zrobił zdezorientowaną minę.
-Myślę ,że nie wszystkim przypadłam tu do gustu –po tych słowach Justin natychmiastowo wyszedł z pokoju. Nie wiem o co mu chodzi ,ale jebać go. Dupek i tyle. 
-Nie zwracaj na niego uwagi ,jest zły na siebie ,że cie tak potraktował. Musisz wiedzieć,że Justin nie umie przepraszać ,dlatego teraz zamiast powiedzieć coś nieodpowiedniego, wolał wyjść z pokoju. On cię naprawdę lubi –złapał mnie za rękę –I kiedyś ci to udowodni –uśmiechnął się do mnie i zabrał ręce. O co mu chodziło w tym momencie ,czemu aż tak bronił Justina ? Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.
-Wiesz ciężko będzie nie zwracać na niego uwagi przez sześć miesięcy. 
-Hola hola, kto mówił tu o całym pobycie? Nie zwracaj jakieś dwa dni potem to się wszystko ułoży, zobaczysz.
-Wiesz co, jakoś nie obchodzi mnie to ile będzie zły ,chce tu poznać trochę miasta, trochę ludzi i trochę rozerwać się –Kiedy powiedziałam ostatnie słowa, opadłam na łóżko.
-To wszystko brzmi ciekawie ,co powiesz żebym jutro pokazał ci trochę miasta ?-usiadłam z powrotem ,aby mieć na niego lepszy widok.
-Zgoda ,ale jest jeden warunek.
-Jaki ?
-Idą jeszcze moi znajomi ,Ashley i Brad ok ? –spytałam ze słodką miną.
-Okey,nie ma sprawy ,to twój chłopak ?-spytał zaskoczony.
-Nie no coś ty- walnęłam go w ramię lekko się śmiejąc –To chłopak Ashley, mój najlepszy przyjaciel-powiedziałam uśmiechnięta. Myśląc o tym co oni robią teraz ,niekontrolowanie zaczęłam się śmiać.
-Wszystko dobrze? Powiedziałem coś śmiesznego lub nieodpowiedniego ?-jeszcze bardziej zaczęłam się śmiać, gdy zobaczyłam jego minę ,był taki słodki jak nie wiedział o co chodzi.
Za chwilę śmiech udzielił się też jemu .Gdy opanowałam śmiech do tego stopnia ,że mogłam mu coś powiedzieć zaczęłam mówić.
-Nie nic takiego nie powiedziałeś ,tylko o czymś pomyślałam.
-Aha nawet nie chce wiedzieć, co to było-zrobił minę jak jakiś idiota przez co, znowu zaczęłam się przez niego śmiać.
-Nie wiem czemu znowu się śmiejesz ,ale jesteśmy umówieni-uśmiechnął się. 
-Tak jesteśmy ,podasz mi swój numer, żeby się zmówić dokładniej o której? 
Bez żadnych słów wyjął telefon i w tym samym momencie wszedł Justin.
-Ej Jus idziesz jutro ze mną ,Sel ,Ashely i jej chłopakiem pochodzić po mieście ?-zapytał Chaz ,a mnie zamurowało. Musiał to zrobić? Nie chciałam tego ,nie chciałam go z nami.
-No nie wiem czy jest sens-spojrzał na mnie przez co poczułam się głupio.Dobrze wiedziałam o co mu chodzi. To on się zachowywał jak dzieciak ,nie ja.
-No chodź będzie śmiesznie ,zresztą jak zawsze –wstał do niego i się zaczęli dla zabawy bić.
Zaczęłam się cicho śmiać ,wyglądało to komicznie. Po chwili przerwali ,a Justin spojrzał na mnie. Jego brązowe oczy przejrzały mnie na wylot. Po jego słowach nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
-Selena mam iść ?-lekko się uśmiechnął


Mamy rozdział 3 jutro zapraszam na kolejny ;) 

Mam do was ogromną prośbę ,jeżeli potraficie robić nagłówki skontaktujcie się ze mna :) to dla mnie bardzo ważne 

sobota, 12 kwietnia 2014

Wznowienie

Chciałabym wszystkich ponownie powitać ,tych którzy czytali i tych którzy zaczną ,a mam nadziej ,że tacy się znajdą. 
Usunęłam poprzednie posty ,a zostawiłam tylko dwa ,ponieważ tamte rozdziały były fatalne ,a te dwa poprawiłam dziś. Przepraszam osoby ,które już czytały tego bloga a ja wszystko usunęłam.
Stwierdziłam ,że tak będzie lepiej ,mam nadzieje że nie macie mi tego za złe.
Powracam teraz i wam obiecuje ,że będę dodawać codziennie albo co dwa dni nowy rozdział ,ponieważ mam napisane 10 do przodu tylko muszę je jeszcze udoskonalić.
Mam nadzieje ,że nie będzie teraz tak długiej przerwy jak była.
Zapraszam na dwa wcześniejsze rozdziały i obiecuje ,że jutro pojawi się nowy.

Zapraszam do czytania :)



piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział drugi


Obudziłam się jakoś po 4godzinach. Nie sądziłam ,że będę tyle spała… no ,ale cóż. Jeszcze tylko godzina lotu. Na moje szczęście wszyscy jeszcze smacznie spali i oczywiście nikt nie obudził się ,aż do lądowania.
Po wielkich zamętach każdy znalazł swój bagaż i mogliśmy wreszcie podzielić się kto z kim będzie mieszkał. Byłam pewna ,że będę mieszkać z Ashley i tym razem się nie pomyliłam.  W domu ,którym będziemy mieszkały ,mieszka chłopak w naszym wieku oraz rodzice. Wiem ,że ojciec jest rzadko w domu ,wiec nie wiem czy uda mi się go poznać…
-I jak tam gdzie będzie mieszkał Brad ?-spytałam zaciekawiona ,wiem że to nie mój chłopak ,ale lubiłam spędzać z nim czas.
-Właśnie nie wiem ,jeszcze ich nie przydzieliła –z jej tonu głosu mogłam wywnioskować ,że była zaniepokojona.Wiadomo ,że chce być jak najbliżej swojego chłopaka.
-Chodź przejdziemy się zobaczymy jakie widoki są ,bo on to chyba jeszcze trochę poczeka –chciałam ją przekonać ,ale na marne.Nie chciało mi tu już dłużej być. Byłam zmęczona po podróży i chciałam już pójść spać.
-Nieeee jak chcesz idź to idź sama ,ja na niego poczekam i dojdziemy –odpowiedziała tak szybko ,że wiedziałam że chce się mnie pozbyć. Lubiłam Ashley ,ale czasem naprawdę umiała zdenerwować człowieka.
Stwierdziłam ,że nie będę dużej prosić jej tylko skorzystam z jej rady i pójdę sama. Taa tylko czego ja się mogłam spodziewać przecież tutaj niczego innego nie widać jak parkingu. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wszyscy się już albo porozchodzili albo czekają na przydział. Usiadłam na wygodnej kanapie i postanowiłam poczekać na Ashley i Bradleya. Po jakiś trzydziestu minutach męczarni wreszcie ich zobaczyłam. Byli strasznie szczęśliwi co oznaczało same dobre wieści.
-C co ?? –krzyknęłam ,bo już nie mogłam się powstrzymać.
-Mieszkam tylko dwa domy dalej od was –podszedł do mnie i mnie przytulił .Zdziwiło mnie to zachowanie szczególnie ,że obok nas stała Ashley ,a dobrze wiemy jak bardzo zazdrosna jest o Bradleya.
-Mhm ,nie przeszkadzam ?-wtrąciła się poirytowana.
-Oj przepraszam –nawet nie wiem za co ,ale tak wypadało.
-Nie to ja przepraszam ,przyzwyczajenie –potrząsnął głową rozbawiony całą tą sytuacją –A tak ogólnie tam mieszka podobno dziewczyna w naszym wieku.Więc skarbie-przybliżył się do Ashley –masz konkurencję–pocałował ją w policzek ,kiedy dotarło do niej co powiedział zaczęła go śmiesznie bić –Niech ona tylko się do ciebie zbliży ,to już jej nie będzie w świecie żywych -cała Ashely ,zabije za swoich.
-Nikt tobie nie dorówna, nie masz o co martwić–puścił do niej oczko –Ale ogólnie kochanie to z kim wolisz spędzać noce ,ze mną czy z nią ? –pokazał na mnie palcem ,robiąc dumną minę ,jakby znał jej odpowiedź ,ale zaskoczyła go.
-No pewnie.. ,że z moją Selenką, przecież ty będziesz miał tą swoją koleżaneczkę–podeszła do mnie i pocałowałyśmy się .Może to dziwne ,ale my jesteśmy już takie. Bradowi opadła szczęka ,wpatrywał się w nas jakby byśmy były  duchami.
-No cóż.. masz rację zostaje mi jeszcze ta dziewczyna ,co będę z nią mieszkał-pokazał ,że wcale go to nie zabolało i że ma na to wyjebana ,chociaż dobrze wiemy ,że nie miał. –Ashely nie przejmuj się nim on gada głupoty- powiedziałam to bo widziałam ,że Ashley się strasznie wkurzyła i ranią ją takie głupie odzywki. Moja pomoc jednak nie pomogła ,spojrzała jedynie na mnie i na niego, wzięła bagaż i odeszła. Zaczęłam ją wołać.
-Ashelyy czekaj ,zaczekaj na mnie –ale ona to zignorowała i poszła dalej.
-No i zobacz co zrobiłeś –wyrzuciłam ręce w powietrze. Byłam na niego wściekła ,zawsze potrafił coś popsuć.
-To nie moja wina –zaczął się bronić.
-Pewnie ,że nie twoja, tylko moja –powiedziałam z sarkazmem –Było nic nie mówić i by był spokój.
-Pff przecież sama zaczęła ,zresztą woli ciebie–wiedziałam ,że wścieka się o to od samego początku ,że mnie pocałowała.
-Przecież my zrobiłyśmy do w żartach !-krzyknęłam na niego.
-Dobra uspokój się ,ja idę ją przeprosić ,a ty idź zobacz czy są już nasze rodziny.-powiedział teraz to zupełnie innym tonem jakby nic się nie stało.
-ok, ale nic jej nie obiecuj bo i tak tego nie zrobisz – odszedł już nic nie mówiąc ,a ja poszłam tak gdzie mnie prosił. Widziałam kilka tu osób ,ale nie wiedziałam czy ktoś z nich jest po nas. Chwilę później dołączyli do mnie Ashley i Brad ,coś szybo mu poszło.
-I jak wszystko dobrze ?-spytałam na ucho Ashley ,pokiwała tylko twierdząco głową ,co ucieszyło mnie. Nie lubię jak są pokłóceni.
SELENA GOMEZ I ASHLEY THISDALE zobaczyłyśmy kartkę w tym samym momencie bo spojrzałyśmy się na siebie i uśmiechnęłyśmy się. Nie było kartki z napisem Bradley Simson ,więc musieliśmy się pożegnaćz nim już teraz.
-Paa chyba później się spotkamy –powiedziała Ashley i dała mu krótkiego buziaka w usta ,na co się skrzywił przyciągnął ją do siebie i pocałował namiętnie. Gdy osunęli się od siebie Ashley poszła już do tej pani ,która na nas czekała.
-Mam nadzieje ,że ją przeprosiłeś.
-No pewnie –posłał mi cwany uśmiech.
-Dobra dziś My się już raczej nie zobaczymy,więc pa–pocałowałam go w policzek.
-No ,ale czemu nie ? –powiedział zaskoczony.
-Nie mam już na nic siły ,a ona może do ciebie przyjść na noc.
-dobra to jeszcze do niej zadzwonię -gdy to powiedział ,odeszłam do swojej nowej "mamy" jeżeli mogę ją tak nazwać.
-Witam nazywam się Pattie –posłała mi szczery uśmiech.
-Dzień dobry ,Selena miło mi –odwzajemniłam uśmiech.
-Chyba już wieczór –zachichotała ,nawet się nie zorientowałam ,że już prawie noc ,przecież tu jest inna strefa czasowa zupełnie o tym zapomniałam.
-Oo no tak zupełnie zapomniałam o tym.

Podczas drogi mało się odzywaliśmy ,ale Pattie nie wytrzymała i jako pierwsza się odezwała.
-Myślę,że dogadacie się z moim synem jest w waszym wieku i pewnie będzie razem chodzić do klasy.-mało mnie interesuje kim jest ten chłopak ,ponieważ jak mi tata powiedział mam się nimi nie interesować.
-Proszę pani ? –zagadała Ashely
 -Proszę mówmy sobie po imieniu –uśmiechnęła się do nas.
-Dobrze,a więc Pattie mam prośbę -zarumieniła się ,więc oczywiste ,że chciała się spytać o Brada.
-Jaką złotko? –była dla nas taka miła ,gdy znamy ją zaledwie jakieś trzydzieści minut.
-Mogłabym po rozpakowaniu się iść do mojego chłopaka ,który mieszka dwa domy dalej ? –zrobiła słodziutką minę.
-Myślę ,że nie ma problemu przecież też kiedyś byłam młoda i wiem jak to jest ,a zresztą wiem ,który dom i mieszkają tam naprawdę mili ludzie- powiedziała uśmiechnięta. Po tych słowach Ashley skoczyła na fotelu i przytuliła lekko Pattie .
-A ty Selena też idziesz ?-spojrzała przez lusterko na mnie.
-Nie jaa nie ,jestem strasznie zmęczona - przeciągnęłam się i uśmiechnęłam się do niej.

Reszta drogi minęła w ciszy. Nikt już chyba nie chciał o nic prosić ,ani nic mówić. Nie wiem kiedy ,ale zasnęłam ,a obudziła mnie Ashely waląca mnie w ramię.
-Sel wstawaj już jesteśmy –szturchała mnie póki normalnie nie kontaktowałam.
-Ok już idę –wyszłam po walizkę i zobaczyłam wielki dom z jeszcze większym ogrodem.
-Wow niesamowity dom –powiedziałam do Patti.
-Dziękuję –uśmiechnęła się i otworzyła nam drzwi ,strasznie często się uśmiechała zresztą wyglądała na bardzo pogodną osobę. Dom był bardzo nowocześnie urządzony w stylu nowoczesnym. Meble były raczej czerwone, białe lub czarne. Wszystko do siebie pasowało. Patrząc na dom rodziny Bieber można było stwierdzić ,że są oni zamożnymi ludźmi.

Po kolacji na której nie było ,ani pana tego domy ,ani tego chłopaka który tu mieszka, udałam się do pokoju Ashley. Dom był na tyle wielki ,że każda z nas miała oddzielny pokój. Zapukałam do drzwi ,a gdy usłyszałam proszę lekko je uchyliłam.
-Idziesz już ?
-Tak już się zbieram –powiedziała z przenikliwym uśmiechem –Ej Sel na pewno się nie gniewasz ,że idę bez ciebie?
-Po pierwsze nie mam za co się gniewać ,a po drugie jestem zmęczona i sama nie chce iść –podeszłam do niej i ją przytuliłam –A po za tym  chce ,abyście nacieszyli się sobą –puściłam jej oczko i odsunęłam się.

Po jakieś godzinnej rozmowie poszłam do siebie ,a Ashley wychodziła już z domu. Za jakieś trzy minuty otrzymałam smsa od Ashley. Odblokowałam iphona i przeczytałam wiadomość.
'Nasz chłopaczek ,który z nami  mieszka to dobre ciacho' –chciało mi się z niej śmiać ,bo wyobrażam sobie jaką miała minę jak pisała tego smsa.
Odpisałam jej natychmiast –'Skąd wiesz ?'Odpowiedź otrzymałam błyskawicznie.
'Spotkałam go po drodze do Brada ,ale widać że z niego niezłe ziółko'–stwierdziłam ,że już jej nic nie odpisze. Rozbawiało mnie jak Ashley oceniła tego chłopaka ,bo zazwyczaj to ja to robię ,a nie ona.
Tak jak myślałam ,zasnęłam od razu ,a obudziło mnie lekkie pukanie drzwi ,chwilę był spokój ,więc postanowiłam iść dalej spać ,ale nie było mi to dane ,ponieważ po chwili ktoś głośniej zaczął pukać.
-Proszę –otrząsnęłam się i powiedziałam to jeszcze zaspanym głosem.
-Mogę wejść ,obudziłem cię ?-do pokoju wszedł bardzo przystojny chłopak. Tak przecudownie przystojnego chłopaka chyba w życiu nie widziałam. Patrzyłam się na niego z lekką uchyloną buzią ,co dopiero po jego śmiechu zorientowałam się jak to głupio to musiało wyglądać. Momentalnie się zaczerwieniłam ,a on znowu się cicho zaśmiał.
-Tak obudziłeś mnie ,ale jak już jesteś to wejdź.. –nie będę dla niego taka miła. Nie mogę dopuścić go do siebie ,chociaż już w tej chwili wiem ,że będzie to niemożliwe.
-Justin –powiedział nagle podchodząc do mnie ,chciał mnie pocałować  ,ale się odsunęłam. Przypomniałam sobie ,że to tak samo się zaczyna jak dawniej .Nie będę ponownie skrzywdzona ,nie tym razme.
-Przepraszam ja nie mogę –powiedziałam cichym głosem.
-Nie masz za co przepraszać –zaśmiał się –A tak ogólnie to jak masz na imię ?
-Selena –wiedziałam ,że czół się skrępowany ,ale byłam mu wdzięczna ,że nie dopytywał się o nic. Wyglądał jednak na bad boy'a ,co z jednej strony ciągnęło mnie do niego ,a z drugiej odpychało. Jednak nie mogę określać ludzi po wyglądzie.
-Ok ja chyba muszę iść –powiedział drapiąc się po głowię ,nie wiem czemu ale serce kazało mi go zatrzymać ,a rozum mówił ,że bym go puściła ,aby nie przechodzić tego znowu. Coś jednak mnie przełamało
-Justin… -powiedziałam cicho z nadzieją ,że nie usłyszy ,ale moje szczęście…
Odwrócił się do mnie i stanął przy drzwiach.
-Tak ?-idiotko będziesz tego żałowała.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
drugi rozdział zmieniony :) mam nadzieje ,że czytacie i będziecie komentować 

wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział pierwszy


Dziś jest ten dzień kiedy wreszcie się wyrwę z tego Londynu .Poznam troszkę więcej świata ,więcej ludzi i więcej wszystkiego. Jestem strasznie podekscytowana wymianą na całe 6 miesięcy do Nowego Yorku ! to będzie coś niezapomnianego już to czuje !
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos mojej mamy:
-Selena szykuj się za niecałą godzinę musimy być na lotnisku
-Już idę mamo ! –krzyknęłam
wzięłam moją walizkę i stanęłam w progu pokoju . Wiem ,że będę tęsknić za swoim pokojem ,a myśl ,że będę mieszkała u obcej rodziny troszeczkę mnie przytłacza ,ale z moimi przyjaciółmi na pewno Dam radę i będziemy się świetnie bawić. Spojrzałam ostatni raz na swój pokój ,zamknęłam drzwi i zeszłam na dół. W wejściu czekała na mnie już mama z szerokim uśmiechem :
-Tak wiem mamo ,że chcesz mnie już się pozbyć ,ale chce się jeszcze pożegnać z Chrisem i tatą –mama jedynie wywróciła na mnie oczami podeszła do mnie i przytuliła.
-A to za co ten przytulas ? –zachichotałam
-Będę za tobą tęsknić i nie wiem jak wytrzymam  w domu bez ciebie. Przecież oni mnie wykończą-zaśmiałam się na samą myśl ,że mama zostanie z nimi sama .
-Mamoo
-Słucham cię ?-odchyliła się ,żeby mieć na mnie lepszy widok.
-Nie chce tego przerywać ,ale chce się naprawdę z nimi pożegnać ,a zaraz musimy wychodzić ,ale pamiętaj że cię kocham –mama się ode mnie odsunęła ze łzami w oczach ,które starała się by nie wyleciały i posłała mi ciepły uśmiech.
Poszłam najpierw pożegnać się z tatą .Weszłam do gabinetu ,a tata momentalnie wstał i mnie przytulił .
-Będę tęsknił księżniczko –powiedział łagodnie i jeszcze mocniej mnie przytulił do siebie.
-Ja też będę tęskniła –oddałam uścisk, staliśmy tak chwilkę ,gdy tata się ode mnie odsunął.
-Życzę ci ,abyś się dobrze bawiła ,ale… -przeciągnął ostatnie słowo ,więc wiedziałam ,że jest jakiś podtekst.
-Ale ,co ? –popatrzyłam na niego zszokowana.
-Ale nie zakochuj się tam w nikim –powiedział i się zaśmiał.
-Masz to jak w banku tatusiu –uśmiechnęłam się i chciałam wyjść, gdy mnie zatrzymał.
-Ja mówię poważnie Sel ,gdy się tam zakochasz to będzie koniec ,pamiętaj ,że jedziesz tam na 6 miesięcy –Gdy to powiedział lekko mnie zaskoczył ,nigdy się nie spodziewałam ,że powie coś takiego mój tata.
-Nie martw się o mnie ,nie zaryzykuję po raz drugi. Już się doigrałam i nie chce przechodzić przez to po raz drugi. –wymusiłam uśmiech. Miałam złamane serce ,przeżyłam to bardzo mocno i nie chce tego po raz kolejny przeżywać. Dość z chłopakami.
Tata do mnie podszedł przytulił  się na pożegnanie. Wyszłam z gabinetu i udałam się do salonu ,gdzie mój dwa lata młodszy brat Chris oglądał jakiś mecz.
Chrząknęłam ,aby zwrócił na mnie uwagę. Odwrócił się i patrzył się na mnie jak na idiotkę .Nie wiedziałam czy sobie jaja ze mnie robi ,czy na serio zapomniał ,że dzisiaj wyjeżdżam. Patrzyliśmy się na siebie jeszcze chwile ,gdy nagle nie wytrzymałam.
-Kurwa Christian serio zapomniałeś ? –krzyknęłam na niego ,ten tylko przybrał poważny wyraz twarzy i wstał z kanapy podchodząc do mnie.
Był dosyć wysoki jak na swój wiek albo to ja byłam taka niska ,bo  był ode mnie wyższy.
Nie wytrzymał wybuchnął śmiechem i załapał się na brzuch. Byłam na niego wściekła chociaż śmiech również mi się udzielił ,ale go przystopowałam. Gdy się uspokoiliśmy Chris na mnie spojrzał z bananem na twarzy:
-Siostra nie gniewaj się ,nie będziemy się tyle widzieć musiałem cię jeszcze wkurwić.
-Udało ci się –zaklaskałam sarkastycznie.
-Haaahh dziękuje! –zaczął się kłaniać. Kochałam mojego brata ,cały czas się kłóciliśmy ,ale pamiętam jak bronił mnie przed jakimiś dupkami chociaż był młodszy. Będzie mi go strasznie brakować ,tego jego dokuczania ,jego śmiechu i nawet tego ciągłego poprawiania włosów.
-Co ty mi się tak przyglądasz? –wyrwał mnie namysłu.
-A nic tak sobie myślę jak będzie fajnie bez ciebie przez 6 miesięcy – lubiłam się z nim drażnić ,a przecież to logiczne ,że mu nie powiem prawdy.
-Mów sobie co chcesz ja i tak wiem ,że będziesz tęsknić.
-Mylisz się
-Ja się nigdy nie mylę – poruszał teatralnie brwiami.
-Ale tak czy inaczej siostra chce ,żebyś się świetnie bawiła i może wreszcie poznała jakiegoś chłopaka ,bo mieć tyle lat i nie mieć nikogo  to wstyd…. –zaczął się śmiać
-Ha ha ha powiedział ten co ma dziewczynę –zaśmiałam się bez chrzty humoru
-Wiesz ja się nie mogę zdecydować na jedną ,wiec nie jestem z żadną w oficjalnym związku.. –wszystko to mówił z takim uśmiechem na ustach ,że wiedziałam ,że żartował ,żadna dziewczyna go nie chce zresztą kto by wytrzymał z takim chłopakiem.
-Dobra nie będę się z tobą kłócić ,wygrałeś !-zaśmiałam się
-Jak zawsze –puścił mi oczko ,już chciałam mu coś złośliwego opowiedzieć ,gdy mnie wyprzedził.
-Tylko pamiętaj ,że masz do mnie dzwonić na skypie –bez słowa do mnie podszedł i przytulił.
-Będę tęsknił i wiem ,że ty będziesz za mną –uśmiechnęłam się sama do siebie. Rozgryzł mnie ,dlatego go tak bardzo kocham on mnie pocieszał ,rozweselał ,jest moim bratem ,ale również przyjacielem.
-Hmm masz rację będę i ty też masz do mnie dzwonić i opowiadać co nowego w szkole i jak Londyn się miewa –odsunęliśmy się od siebie i poszliśmy do przedpokoju ,mama już na mnie czekała ubrana i powiedziała ,że będzie czekała w samochodzie.
-Nie wierze ,że mama chce się mnie tak szybko pozbyć! MNIE ,rozumiem jak byś ty wylatywał ,ale ja ?–akcentowałam.
-Wiesz co nawet się nie będę z tobą kłócić ,bo to jest żałosne –zaczęłam się śmiać na jego słowa.
-Wow co się z tobą stało ?
-Dobra ubieraj się bo się spóźnisz –zmienił temat bo chyba nie wiedział co odpowiedzieć.
Gdy już byłam gotowa ,przytuliłam się ostatni raz do Chrisa i chciałam odjeść ,ale ten mnie przytrzymał
-Tylko siostra weź się tam pilnuj i nie wskakuj wszystkim do łóżek –powiedział mi na ucho
Odepchnęłam go od siebie –Nie wierze ,że to powiedziałeś !
-Dobra spokojnie spokojnie to był żart ,mała –zrobił minę zbitego psa ,abym się już nie gniewała.
-Dobra ja idę paaa –pomachałam mu weszła do samochodu.

Sama droga minęła nam szybko i w ciszy. Gdy już mama podjechała pod wejście przytuliła mnie z całej siły i pocałowała w czoło –Udanej podróży kochanie.
-Dziękuje mamo –powiedziałam uśmiechnięta.
-Pamiętaj masz napisać jak przylecicie i dzwonić często!- ostatnie słowo zaakcentowała,
wywróciłam oczami ,wiem że się martwi ,ale ja już mam 18lat !
-Dobrzeee mamo ,muszę już iść paa.
-Paa skarbie ,uważaj na siebie –powiedziała przez otwartą szybę ,gdy brałam bagaż.
Przy wejściu ostatni raz jej pomachałam i weszłam  do środka.
Rozglądałam się gdzie mam pójść ,gdy nagle ktoś mnie złapał od tyłu ,a ja podskoczyłam.
-Co do cholery się dzieje ? -odwróciłam się ,a tam zobaczyłam śmiejącego się Bradleya
Walnęłam go z całej siły w brzuch ,a ten nagle się ocknął.
-Aałaa, za co to było ? –skrzywił się ,chociaż dobrze wiemy ,że wcale go to nie bolało.
-Wystraszyłeś mnie –krzyknęłam na niego.
-Oj nie mogłem się oprzeć ,przepraszam –podszedł do mnie i pocałował w policzek .Bradley to mój najlepszy przyjaciel znałam go od przedszkola , nigdy między nami nic nie było. W sumie jest on przystojny i to bardzo ,ale jest zajęty….przez moją przyjaciółkę. Miał on brązowe loki ,które dodawały mu uroku i jeszcze te duże brązowe oczy. Myślę ,że kiedyś mogliśmy czuć do siebie coś więcej niż przyjaźń ,ale nigdy tego sobie nie okazaliśmy i uciekło to uczucie z czasem ,a pozostała nierozłączna przyjaźń.
-Ok. wybaczam-uśmiechnęłam się i zobaczyłam w oddali Ashley –Słodziutka mała blondyneczka się zbliża –powiedziałam żartobliwie ,Brad od razu się odwrócił i zobaczył swoją dziewczynę.
Podbiegł do niej i wziął ją w niedźwiedzi uścisk .Wyglądali razem tak słodko i byli tak zakochani w sobie ,że nie widzieli otaczającego ich świata. Po chwili Brad odstawił Ashley na ziemię i podeszli do mnie. Ashley  przywitała się ze mną i zaczęliśmy iść w miejsce zbiórki. Jechaliśmy jakąś 15 osobową grupą do Nowego Yorku ,a konkretnie do Manhattanu. Szkoła do ,której będziemy chodzić jest podobno jedną z lepszych w NY.
-Sorki dziewczyny ,ale ja muszę was opuścić ,bo mam potrzebę –powiedział Bradley.
W tym samym czasie zaczęłyśmy się śmiać i machnęłyśmy na niego ręką. Gdy ,Bradley odszedł ,Ashley zaczęła może trochę wrażliwy temat ,ale wiem że się po prostu i mnie martwi.
-Ej ,Sel jak tam się trzymasz ? –powiedziała z troską ,wiem że chciała ze mną szczerze porozmawiać ,ale dzisiaj nie chciałam tej rozmowy.Zresztą co się oszukiwać ja nigdy nie chcę rozmawiać na ten temat. Wolę go przemilczeć i zostawić dla siebie. Z Ashley znałam się od gimnazjum ,wiec krócej niż z Bradleyem ,ale traktowałam ją jak siostrę z wzajemnością.
-Proszę nie rozmawiajmy o tym w tym dniu i w tym miejscu.
-Dobrze ,ale pamiętaj ,że jak chcesz się wyżalić komuś to ja tutaj zawsze jestem –uśmiechnęła się.
-Pamiętam i doceniam to –przytuliłam się do niej.
Doszliśmy do reszty osób i zaczęłyśmy z nimi rozmawiać jak bardzo jesteśmy podekscytowani. Nie wiem ile czasu minęło ,ale w końcu wsiedliśmy do samolotu. Ja usiadłam obok Ashley ,a ona obok Brada. Rozmawiałam jeszcze chwilkę z Cattlin koleżanką z klasy lubiłam ją była spokojna ,ale czasem umiała się rozerwać.
-Nie mogę się doczekać ,aż wylądujemy –skoczyła na fotelu.
-Ja tak samo ! Chce już poznać rodzinę z którą będę mieszkać.
Po kilkunasto minutowej rozmowie ,Cattlin poszła spać ,a ja zrobiłam to samo. Spojrzałam się jeszcze w bok i uśmiechnęłam się widząc obok mnie parę przytulonych do siebie gołąbeczków. 
Kręciłam się ,wierciłam się nie mogłam spać! Myśląc o tej podróży zdaje sobie sprawę ,że moje życie może się tam zmienić ,że mogę zmienić się w inną osobę ,poznać kogoś z kim będę chciała zostać już na zawsze. Jednak rozmyślając wtedy nie sądziłam ,że to wszystko stanie się prawdą.
----------------------------
Zmieniam treść bloga ,zaczynam go od początku prowadzić ;) 

Wprowadzenie

Selena wraz ze swoimi przyjaciółmi Bradleyem i Ashley wylatują na wymianę do USA na sześć miesięcy.
Ahsley i Brad są razem  ,a Sel nie chce zostać skrzywdzona i potraktowana tak jak kiedyś.
Tylko co jeśli w Nowym Yorku znajdzię swoją miłość ,a będzi się bała otworzyć ?
Co jeżeli odtrąci i zmieni człowieka ,który został jej pisany?
Może się w nim zakochałam ,ale nie chce i nie mogę z nim być. Nie chce cierpieć ,gdy odejdzie.
Jakie wybory staną przez Seleną i którą drogą pójdzie? Tyle może się stać ,a co na koniec?