sobota, 26 kwietnia 2014

Ważna informacja

Rozdział miał się dziś pojawić, ale wypadły małe komplikacje i się niestety nie pojawi.
Jutro wyjeżdżam na zieloną szkołę wracam w środę i jest majówka w którą też najprawdopodobniej będę zajęta.
Z tego powodu jest mi przykro, ale czasem nie jest to zależne ode mnie. 
Mam napisane jeszcze 6 rozdziałów do przodu, ale nie są one sprawdzone ani poprawione.
Dlatego jeszcze raz przepraszam następny rozdział dodam 10maja. 
Postaram się szybciej, ale nic nie obiecuje...
Dziękuje wszystkim którzy czytają :)

czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział ósmy

Perspektywa Bradley'a
Podeszliśmy do niej bliżej, gdy tyko zobaczyłem brązowe włosy zacząłem biec.
Justin się mną nie przejął i szedł powoli .
-Ja pierdole, nie wierze -krzyknąłem gdy zobaczyłem że leżała tam moja mała Sel, uklęknąłem przy niej.
-Skarbie, Sel, Selena obudź się -Selena zaczęła coś mamrotać pod nosem, a ja za sobą usłyszałem szereg przekleństw.
-Przyrzekam że jak znajdę tego chuja który ją śmiał dotknąć to go kurwa rozpierdolę.
-Spokojnie Justin, wydaje mi się że nic jej nie zrobił, spójrz- sam nie byłem pewny swoich słów, ale wyglądało to tak jakby chciał ją okraść czy coś i nie wiem może prysnął na nią jakimś gazem.
-Może masz racje, ale nic nie jest pewne- w tym miał racje, jesteśmy tu drugi dzień a już zdążyło się tyle wydarzyć.
Odwróciłem się i zobaczyłem Justina trzymającego jedna rękę w kieszeni, a druga zaciśnięta w pięść. Mamrotał coś pod nosem, wyciągając papierosy.
-Chcesz jednego?- przybliżył paczkę w moją stronę, wziąłem jednego podpalając go.
Spojrzeliśmy jeszcze raz na Sel i zanieśliśmy ją do domu.

Perspektywa Seleny
Przebudziłam się przez światło, które dostawało się przez okno.
Co się wczoraj stało ? Jak znalazłam się w łóżku? Jedyne co pamiętam to jak się pocałowałam z Justinem. Nie pamiętam nic co się działo dalej. Jakby ktoś usunął mi pamięć. Gdy tak rozmyślałam nie zauważyłam jak do pokoju weszła Ashley.
Chodziła po nim nic nie mówiąc, zaczęło mnie to irytować.
-Mogłabyś mi powiedzieć coś się wczoraj stało ?-nic nie odpowiadała, tylko co jakiś czas patrzyła się na mnie z zmartwioną miną. Miałam tego dość.
-Kurwa Ashley odpowiedz-byłam dosyć wybuchowa, ale w takich wypadkach trzeba, bo Ash nigdy by mi nic nie powiedziała.
-Wczoraj jak wyszłaś porozmawiać z Justinem, pamiętasz ?-usiadła na krańcu mojego łóżka. Skąd ona wiedziała, że z nim rozmawiałam? Może wie już o pocałunku…
-Tak-po jej minie jednak wywnioskowałam, że nie wie o pocałunku. Dopiero teraz zorientowałam się że strasznie boli mnie głowa i oczy. Wydaje mi się, że są strasznie czerwone.
-Zniknęłaś gdzieś –Ashley miała zaszklone oczy. Co się wczoraj stało? Czuła bym, gdyby ktoś mnie zgwałcił, więc to opcje wykluczam
-Kto mnie znalazł ?-gdy Ash chciała odpowiedzieć do pokoju weszli zmartwieni Justin i Bradley.
Cała trójka się na siebie spojrzeli, a ja myślałam ze zwariuje z braku informacji.
-Czy może mi ktoś powiedzieć co się wczoraj stało !! -bardziej zabrzmiało to jak rozkaz niż pytanie.
Wszyscy usiedli na moim łóżku i Bradley wreszcie przemówił .Błogosławię cię.
-Znaleźliśmy ciebie wczoraj z Justinem leżąca na chodniku - Czemu ja nic nie pamiętam?
-Nie wiem czy na szczęście czy nie wychodzi na to, że ktoś cię potraktował jakimś gazem i zabrał ci wszystkie pieniądze z portfela i trochę cie poturbowali bo masz jakieś siniaki na brzuchu -Bradley mówił to szczerze z troską. Jestem szczęśliwa, że nie stało się nic więcej.
-Dzięki Bogu, że nie stało się nic więcej-widziałam że Justin unikał mojego spojrzenia czuł sie niekomfortowo zresztą nie tyko on. Ból głowy dawał jeszcze silniejsze oznaki .
-Wszystko porządku ?
-Nie czuje sie aż tak fatalnie tylko głowa mnie coraz bardziej boli.
-Przyniosę ci jakieś proszki –po raz pierwszy odezwał się Justin, złapaliśmy kontakt wzrokowy, który szybko jednak urwał. Wstał i wyszedł z pokoju.
Rozmawialiśmy jeszcze trochę z Bradem i Ash aż ich poprosiłam żeby wyszli bo chce sie ubrać. Podeszłam do walizki bo jeszcze nie do końca się rozpakowałam i wyjęłam ubrania na dzisiaj. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic.
Tego mi było trzeba, długiego i odprężającego prysznica.

Schodząc na dół na śniadanie, przywitała mnie Pattie, mam nadzieje że jej nic nie powiedzieli.
-Witaj kochana -podeszła do mnie i przytuliła, poczułam ulgę, że nic nie wie. Wolałabym, żeby tak właśnie zostało.
-Hej, gdzie są wszyscy? -nikogo w kuchni nie było oprócz mnie i jej.
-Siedzą w salonie już zjedli.
-Ja wychodzę do sklepu, a ty zjedz coś chudzino -uśmiechnęłam się tylko do niej, a ona wyszła z kuchni.
Nie wiem czemu, ale nie miałam na nic ochoty, wzięłam tyko jabłko i poszłam do salonu gdzie zostałam tyko Justin, co spowodowało szybsze bicie serca.
-Gdzie Ash i Brad ? -postanowiłam przerwać ta cieszę.
-Poszli do pokoju Ashley coś załatwić -odwrócił się do mnie i poruszał znacząco brwiami.
-Rozumiem –postanowiłam usiąść na fotelu obok niego.

-Selena możemy pogadać ? –spytał, a ja czułam jakby mój świat się zatrzymał i zostali tyko ja i on. Znowu te same słowa, których nie chciałam słyszeć już nigdy więcej. Wiem co po nich nastąpiło. Ten rozdział miał się zacząć inaczej…

Następny rozdział pojawi się w sobotę w ważną informacją
Poszukuje osób robiących szablony jak i zwiastuny na blogach. PILNE! HELP!

środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział siódmy

Perspektywa Justina
Nie wiedziałem co zrobić, ale jak patrzyłem na jej usta nie mogłem sie powstrzymać. Pocałowałem ją bez dłuższego zastanowienia.
Było tak idealnie, nie chciałem tego przerywać i czułem, że ona też nie chce tego robić.
Jej usta na moich to perfekcyjne połączenie.
Selena nagle się ode mnie odsunęła i chciała odejść, ale uniemożliwiłem jej to. Odwróciłem ją do siebie przodem zauważając łzy w jej oczach.
Co zrobiłem nie tak? Czemu płacze? Aż tak źle całuje? To nie wchodzi w grę.
-To co się stało nie powinno mieć nigdy miejsca -wyszeptała ocierając łzę spływająca po jej policzku.
-Czemu ?Nie widzisz że do siebie pasujemy ?-czy ja właśnie przyznałem, że tak irytująca i humorzasta dziewczyna jak ona mi się podoba? Sam nie wiem co sie ze mną dzieje, ale w niej jest coś co przyciąga mnie do niej.
-Znamy sie zaledwie kilka dni myślę, że najlepszym rozwiązaniem będzie zapomnieć.
-Tobie jest tak łatwo zapomnieć o tym? -to chyba oczywiste, że ja nie chce zapominać.
-Nie wiem -naprawdę mądra odpowiedź. Jednak nie będę jej zatrzymywał jeżeli dla niej ten pocałunek nic nie znaczył nie będę sobie robił nadziei.
-Dobrze rozumiem, chcesz zapomnieć, ale mam do ciebie jedno pytanie -popatrzyła na mnie wyczekującym wzrokiem.
-Nic nie poczułaś przez ten pocałunek ?

Perspektywa Seleny
Poczułam i to za wiele… Znowu to samo uczucie, które nie miało powracać. Obiecałam to sobie jak i tacie…
Odeszłam bez słowa, nie umiałam mu kłamać prosto w twarz. Ten pocałunek był wyjątkowy. Jego delikatny i z uczuciem pocałunek przypomniał mi o Jamsie, dlatego łzy same mi spływały, a ja ich nie potrafiłam zatrzymać. Wspomnienia wróciły.

Odwróciłam się jeszcze, aby zobaczyć czy on jeszcze tam stoi i stał z rękoma w kieszeniach spodni.
Nie wiem czy go zraniłam czy moje odejście bez słowa oznaczało dla niego zwykły pocałunek czy też odwrotnie.
Jest przystojny, a nawet bardzo, ale nic poza tym. Nie wybaczę mu tych słów tak szybko. Może i tak nie myślał, ale to i tak boli.
Tym wyjazdem zaczęłam nową książkę, pierwszy rozdział miał być zapowiedzią szczęśliwej książki, a zaczął się jak słaby dramat.
Czas zacząć kolejny rozdział, ale bez bohatera Justina.
Szłam przed siebie rozmyślając o wszystkim po jakiś pięciu minutach, zorientowałam się że nie wiem gdzie jestem. Super zgubiłam sie i do tego jest ciemno. Czujecie ten sarkazm ?

Perspektywa Bradley’a
Nie wiem ile czasu minęło odkąd Sel poszła do tej łazienki… Myślę jednak, że gdy nas zobaczyła zeszła na dół albo poszła do domu. Przepraszam was wszystkich, ale to nie moja wina, że mam taką gorącą dziewczynę i nie mogę się oprzeć jak ona kusi. Zszedłem na dół i zobaczyłem tam tylko Alison, nie zwraca na mnie uwagi. Słyszałem, że jest Bi. Nie przeszkadza mi to, ale zacząłem się martwić gdzie jest Selena.
-Widziałaś może Selene?
-Tak wychodziła na dwór do Justina-a co ten dupek znowu od niej chciał? I czemu do niego wyszła?
- Dawno ? -zacząłem ubierać buty i kurtkę.
-Nie wiem, a coś sie stało ?
-Nie nic, mam prośbę powiedz Ashley, że poszedłem szukać Seleny ok?
-Ok przekaże jej.
Już nic nie mówiąc wyszedłem z domu, a tam zastałem Justina z fają w gębie. Czyli musiała być niedaleko.
-Gdzie jest Sel ?-spojrzał na mnie z pogardą i się zaciągnął wypuszczając na mnie dym. Chuj.
-Poszła w tamtą stronę ok.15 minut temu-kiwnął głową w lewo, a ten kurwa tyle tu stoi?
-To na co czekasz tutaj? Nie mogłeś jej zatrzymać? Przecież wiesz, że ona nie zna tego miasta.
-A co to jakieś przesłuchanie kurwa? Chciała to poszła chyba wiedziała, że nie zna tego miasta-wzruszył jedynie ramionami. Zaraz nie wytrzymam i mu przyjebie.
-Pomożesz mi jej szukać?- nie wiem co się między nimi stało więc nie wiem też w jakim stanie była Selena.
-A co ty tak sie o nią martwisz? Nie masz przypadkiem dziewczyny ? -co go to interesowało?
-Pomożesz mi czy nie ?-nie chce sie z nim kłócić, ale działa mi na nerwy ten koleś.
-Mogę, ale robię to tylko dlatego bo...-zaciął sie wywalając resztki papierosa na ziemie.
-Bo ?-nic mi nie odpowiedział tylko ruszył w kierunku, który wcześniej mi pokazał.

Chodziliśmy już od 15 minut i nic.
Miałem okazje lepiej poznać Justina i uważam że nie jest taki zły. Pierwszego wrażenia nie zrobił najlepszego, ale okazało się że równy z niego gość. Jest lepszy dla Seleny niż James. Nie mogę uwierzyć, że kiedyś się z nim przyjaźniłem.
-Cholera gdzie ona mogła pójść ?-Justin podrapał się po karku rozglądając się po ulicach.
W sumie to mam dosyć jestem łażenia po tych ulicach. Jestem bardzo leniwą osobą i się zmęczyłem.
Dzwoniłem ja, Ashely, a nawet Justin próbował, ale ona nie odbierała.
Co jak ktoś ją zgwałcił ? O nie, nie mogę tak myśleć to niemożliwe.
-Co jak ktoś ją zgwałcił ?- powiedział drżącym głosem tak jakby mi czytał w myślach, martwił się o nią tak samo jak i ja.
Zgrywał twardziela i obojętnego wobec niej, a teraz o proszę.
Szliśmy po głównej drodze, gdy Justin walnął mnie w prawe ramię pokazując bym spojrzał się tak gdzie on pokazuje głową.

Na chodniku leżała postać dziewczyny.. To nie mogła być ona.. To niemożliwe !

Przepraszam za opóźnienie. Następny pojawi się jutro albo w piątek. 
W jakim programie najlepiej robić zwiastuny ?? #HELP lub jak wiecie do dajcie link do kogoś kto je robi.

ZACHĘCAM DO POLECANIA BLOGA I GŁOSOWANIA W ANKIECIE 

piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział szósty

Tego było dla mnie za wiele musieli przestać. Nie chciałam już nic więcej słyszeć. Nie wytrzymałam, podeszłam do nich i ich odepchnęłam od siebie krzycząc.
-Przestańcie ! Koniec tego, miał to być miły dzień –starałam się opanować. Nie miałam już siły na nich. Jeszcze trochę a pobiją się tutaj.
-Oo nie, nie skończymy póki Justin nie powie ci prawdy-przybliżył się znacznie do niego.
-Stul pysk, powiesz jej, a ci zajebie –coraz bardziej byłam zszokowana, a ludzie przyglądali nam się coraz bardziej.
-Nie koniec tego ! Zawsze mam się ciebie słuchać ty możesz wszystko, a ja kurwa nic. Może i stracę przyjaźń, ale wreszcie pokaże, że nie jestem twoim jebanym przydupasem –Justin się chwile nie odzywał tak samo jak Chaz. Patrzyli tylko w swoje oczy, które były przepełnione złością, ale w oczach Justina dalej widniał żal. Po chwili jednak Justin powiedział.
-Kiedy ty się tak zmieniłeś, kiedy i dlaczego Chaz?- Justin był jakby załamany ? Sam już pewnie miał dość tej sytuacji.
-Zmieniłem się, bo co? Bo już nie chce tobie usługiwać ?
-Nie o to chodzi. Powiedz gdzie jest twój szacunek, który wcześniej miałeś.- miana Chaza zmieniła się na chwile na taką jaką miał pierwszego dnia, ale nie nadługo.
-Pierdole ciebie i tą całą Selene jak tak bardzo jej chcesz to sobie ją weź ja nie mam zamiaru dłużej się w to bawić.- czyli dla Chaza nasza nowo zapoczątkowana przyjaźń to była tylko zabawa, byłam tylko lalką do zabawy, którą chciał wykorzystać. Nawet nie wiem czemu, ale to zabolało. Znamy się krótko, ale myślałam że on jest inny, że jest jak Brad, ale widocznie się myliłam.
-Znajdę sobie inną lepszą, a ty masz według swojego życzenia nikt ci jej nie zabierze będzie tylko twoją własnością –mówił dalej, a ja nie chciałam tego słyszeć. Własnością ?! Miał racje może pierwsze słowa były miłe, ale po tych nie chce go znać. Wybiegłam jak najszybciej z galerii i zaczęłam płakać.
-Nie przejmuj się nimi to dupki- przytuliła mnie Ashley starając się mnie pocieszyć.
-Ashely ja wiem, że to głupie ale on przez dzień potrafił sprawić, że zapominałam o Jamsie i sprawić że znowu potrafię się w kim zakochać. Jak to możliwe powiedz mi jak? –szlochałam w jej ramię, a ona głaskała mnie po plecach.
-Selena on na początek powiedział, że to były żarty może on nie chciał. Może nie jest taki jak nam go Chaz przedstawił.
-Już nie wiem co mam myśleć, ale teraz chodźmy i nie rozmawiajmy o tym.

Upłynęło z dwie godziny, a my wreszcie dotarłyśmy do okolicy którą znałyśmy. Postanowiłyśmy nie iść do domy tylko do Brada.
-Oj co się stało ? Dopiero drugi dzień, a ty już taka zapłakana ?-czy to aż tak bardzo widać, że płakałam ? Zresztą Bradley zawsze umiał poznać, że coś jest nie tak.
-Wiesz jakie ja mam szczęście do miłości i do życia.-Bradley spojrzał na mnie oczami pełnymi troski i mnie przytulił. Tego mi brakowało. On najlepiej mnie pocieszał.
Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy się przez jakieś trzy godziny. Nie chciałam wracać do domu, nie chciałam widzieć jego twarzy do końca naszego pobytu, ale to raczej nie możliwe.
Wyszłam z pokoju bo te dwa gołąbeczki miłość chciały sobie okazać. W drodze to toalety mój iphone zawibrował.
Od: Justin 
Gdzie jesteś, chciałbym z tobą porozmawiać ? –
Tylko ja nie chce z tobą rozmawiać.
Do: Justin 
Nie mamy o czym rozmawiać –
Nie będę mu dawać żadnych szans do wyjaśniania. Nie jestem jego własnością, żeby mi mówił co mam robić.
Szybko jednak otrzymałam odpowiedź, więc nie chciał się poddać.
Od: Justin
Proszę daj mi tylko pięć minut –Niech mu będzie, wyjdę do niego. Wyszłam z łazienki i chciałam powiedzieć Ash i Bradowi, że zaraz wracam, ale gdy usłyszałam dziwne dźwięki dobiegające z pokoju stwierdziłam że nie będę przeszkadzać.
Oni są jacyś niewyżyci przecież każdy w tej chwili może tam wejść.
Do Justin : 
Bądź przed domem Bradleya teraz. 
Od Justin:
Ok. Już czekam –
Jak to możliwe, że już czeka, chyba dobrze wiedział gdzie jestem i że się zgodzę z nim porozmawiać.
Gdy otworzyłam drzwi i zobaczyłam go byłam wściekła na samą siebie, że tak łatwo godziłam się na tą rozmowę.
-Dziękuję, że zgodziłaś się na tą rozmo..-nie pozwoliłam mu skończyć, niech wie że jestem na niego wściekła i nie mam ochoty z nim rozmawiać. Zgodziłam się tylko dlatego, żeby dał mi wreszcie spokój.
-Masz 5 minut więc lepiej się streszczaj –zbiłam go z tropu, podszedł do mnie bliżej i spojrzał mi w oczy.
Czułam się strasznie nie swojo. Żaden obcy chłopak od rozstania z Jamsem nie mógł tak blisko mnie stać.
-Chce cię bardzo przeprosić za to jak się zachowałem w galerii i powiedzieć, że to co Chaz powiedział nie było prawdą. Nie chce mieć cię dla siebie. Naprawdę, powiedziałem to żeby się od ciebie odwalił, bo widzę jak cierpisz. Nie wiem dlaczego, ale nie chce żeby ktoś znowu cię tak zranił.-nadal patrzył prosto w moje oczy. Stał coraz bliżej mnie.
-Naprawdę cię przepraszam-ostatni słowa powiedział cicho i pocałował mnie…. Nie wiedziałam co się dzieje i co zrobić.

Zamiast odepchnąć go oddałam mu pocałunek. Nie wiem czemu to zrobiłam. Będziesz tego żałowała mówiła moja podświadomość z którą się zgadzałam. Zebrałam resztki mojego zdrowego rozsądku i się od niego odsunęłam. Odwróciłam się od niego i chciałam odejść, ale on był szybszy i mnie złapał.
Rozdział krótki, ale jest. Następny pojawi się do poniedziałku. 
W jakim programie najlepiej robić zwiastuny ?? #HELP
ZACHĘCAM DO POLECANIA BLOGA I GŁOSOWANIA W ANKIECIE 

czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział piąty


-Czemu się tak uśmiechasz? 
Perspektywa Justina
Powiedzieć jej prawdę czy sie jeszcze trochę z nią pobawić ?
Zdecydowanie wole to drugie, jeszcze trochę potrzymam ja w niepewności.
-Mam swoje powody –niech coś podejrzewa.
-Ale jakie ?-patrzyła na mnie z miną błagającą o prawdę, ale ja
jej nic nie powiem.
-Nie musisz wszystkiego wiedzieć skarbie –wiedziałem, że słowo „skarbie” podziała na nią jak kolor czerwony na byka.
-Zabierz go ode mnie bo nie wytrzymam -zwróciła sie cała poirytowana do
Ashley.
-Czy wy naprawdę przez cały pobyt zamierzacie sie kłócić? –podeszła do nas bliżej i stanęła między nami.
-Powiedz to jemu to on zaczyna, nie potrafi przemilczeć niczego i powiedzieć prawdy- spojrzała na mnie wyzywająco, co nie powiem było gorące.
-Ja nic nie robię -łatwo ją było zdenerwować.
-O patrzcie kto to idzie –dziewczyny od razu powędrowały wzrokiem tam gdzie ja, a gdy Selena zobaczyła kto idzie wzięła telefon i jak najprędzej od nas odeszła. Chyba po tym co jej powiedziałem, nie będzie chciała przebywać z Chazem. Mi to pasuje, gorzej z nim.
-Hej James, miło mi -wyciągnął dłoń w stronę Ashley.
-Hej Ashley.
-Siemanko - podszedłem do niego
-Yo, długo czekacie ?-w sumie przez kłócenie się z Seleną nawet nie wiem ile czasu tu już stoimy.
-Jakieś osiem minut- powiedziała Ashley i podeszła do Seleny bo ją wołała.
-Ładna jest ta cała Ashley, może się z nią pobawię? -cwany uśmieszek wkradł mu się na buzię.
-Co z Sel?- powiem szczerze zdziwiły mnie jego słowa.
-Można załatwić dwie pieczenie na jednym ogniu, nie uważasz?- co jest z nim? Kiedy on się tak zmienił? Chaz nigdy by nie skrzywdził żadnej dziewczyny. Ale widzę, że te wakacje wiele zmieniły. Nawet mnie. Po zajściu z Catlin już nie chciałem mieć, ani skrzywdzić żadnej dziewczyny. Teraz wydaje mi się, że mogę krzywdzić wszystkich, bo ona mogła mnie skrzywdzić, a ja nie mogę innych? To chyba nie fair.
Tak te wakacje zmieniły wiele. Wszelkie imprezy jakie były, wszystkie panienki jakie się przewinęły. Każdy już zmienił opinię o mnie, Chazie i Mazie. Już nie mają nas za poukładanych chłopców, a jednych wielkich skurwieli.
-Ash ma chłopaka
-Nie sądzisz Justin, że to że ma chłopaka to jest najmniejszy problem w  tej chwili?- podniósł na mnie brwi. Tylko ja nie rozumiem o co mu już chodzi…


 Perspektywa Seleny
Od momentu kiedy Justin powiedział mi o Chazie nie chce z nim przebywać. Po cholere on mi to powiedział? Zrobił to specjalnie, bo wiedział dobrze jak się z nim dogaduje. Teraz nawet nie potrafię na niego spojrzeć. Właśnie dojechaliśmy na miejsce ,a ja do tego czasu powiedziałam mu tylko głupie hej. Nienawidzę Justina wszystko zepsuł.

-Chodźcie pójdziemy coś zjeść, bo mam dojść już tego chodzenia -tak
jesteśmy już tu jakieś dwie godziny, a czuje się jakbyśmy byli tu jakieś 10 minut. Cały czas czuje spojrzenie Chaza na mnie, ale gdy tylko starał się coś do mnie powiedzieć, grzecznie starałam się go spławić.
-Dobra to musimy iść na górę-powiedział Justin, a gdy chciałam
wejść do windy Chaz złapał mnie za łokieć.
-Jesteś zła na mnie ?-czułam, że patrzy się prosto w moje oczy ja tylko patrzyłam na boki unikając jego spojrzenia.
-Nie wszystko jest w porządku -patrzyłam wszędzie tylko nie na niego. Chaz widząc to złapał mój podbródek i patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
-Ja wiem, że coś jest nie tak tylko nie wiem co -nie mogłam dłużej
tego ukrywać ,powiem mu prawdę nie będę sie dłużej z tym męczyć.
-Powiedz mi prawdę –zrobił lekko zdezorientowaną minę.
-Jaką prawdę?- nie będę dłużej owijać w bawełnę.
-Podobam ci sie? -zatkało go, cały się zmieszał i nie wiedział co powiedzieć.
-Skąd to wiesz?  -był wściekły jego głos sie zmienił na stanowczy i twardy. Nie powiem mu, że od Justina bo to może zachwiać ich przyjaźń, a ja nie chce być tą najgorszą, która wszystko niszczy.
-Odpowiedz mi –przez moją ciszę, jeszcze bardziej się denerwował.
-Justin ci to powiedział, tak ?-tylko ja nadal nie usłyszałam od niego odpowiedzi.
-Może i on, a może i nie? Ty nawet nie odpowiedziałeś na to pytani !-krzyknęłam na niego. Potrafię może być i szczera, dobrze kłamać, ale i szybko się denerwuje.
-To jest chyba już oczywiste, a teraz przesuń się muszę znaleźć tego dupka –przepchnął mnie i zaczął biec na górę schodami. Nie wiedziałam co robić. Wydałam Justina i jest mi z tym źle, ale nie powinno.. Powinnam się cieszyć, że może mnie znienawidzić, jednak coś w środku mi mówi, że ja nie chce wcale, żeby on mnie nienawidził, tylko żeby był jak najbliżej mnie.

Jak najprędzej wbiegłam na górę i jak przy jednym stoliku zobaczyłam ich podbiegłam tam i usłyszałam.
-Co ty kurwa sobie myślisz? Nie masz o czym z nią gadać tylko o mnie?- Chaz zaczął krzyczeć, przez co niektórzy z zaciekawieniem patrzyli na nas.
-O co ci chodzi ?-Justin wstał z miejsca.
-Ty dobrze wiesz o co mi chodzi -był wściekły sama nie wiem o co
aż tak bardzo..
Justin na chwilę zastygł, spojrzał na moją przerażoną minę i już wiedział o co chodzi Chazowi.
-Wyluzuj przecież to nic złego -podszedł do niego i położył rękę na jego
ramieniu ,ale ten ją szybko zrzucił.
-Nic takiego? Oprócz tego, że unika mnie i nie chce ze mną rozmawiać to może nic takiego. Tylko jestem ciekawy czy powiedziałeś jej prawdę o sobie? Wspomniałeś jej jakie plany masz wobec niej czy nie bardzo? Myślałeś, że jak powiesz wszystko o mnie to ja jej nie powiem co gadałeś o niej ostatnio?- zaczynam się gubić. Jakie plany ? O co w tym wszystkim chodzi?
-Zamknij mordę, wiesz że to były tylko żarty nie mam żadnych planów -Justin był coraz bardziej zirytowany.
-To może najpierw zacznę od tej pozytywnej części, a potem może sam resztę powiesz.
-Stul pysk-Justin krzyknął na niego. Jego oczy robiły się coraz ciemniejsze.
-Nie! To co teraz powiem będzie miłe, reszta już nie koniecznie. Recytuje „widzę jak cierpi chce zabrać od niej to cierpienie”- Chaz zaczął udawać jakiś dziwny damski głos, a mi zrobiło się miło na sercu. Nie wiedziałam, że Justin jest takim chłopakiem, że chciał mi pomóc. Mały uśmiech zagościł na mojej twarzy, ale gdy tylko spojrzałam na oczy Justina pełne żalu i przeprosin od razu zniknął.
-Nie masz się co tak uśmiechać, bo teraz będzie zabawniej- powiedział z kpiną Chaz.
-Uspokój sie -krzyknęła Ashley, ale on ją olali.
-Justin, może coś powiesz, czy tak cię zatkało bo nie chcesz żeby ta twoja ślicznotka dowiedziała się jakim naprawdę jesteś skurwielem.-O co w tym wszystkim chodzi?!
Mieliśmy miło spędzić dzień, a tu proszę.
-Jeżeli jej to powiesz to z nami koniec- to musiały być bardzo trudne, dla ich obydwu, a to wszystko przeze mnie.
-Już nie mam nic do stracenia –spojrzał na wszystkich przebiegle.
Nie wiedziałam czego mam się spodziewać, ale tego co usłyszałam nie wolałam nie słyszeć.


 Miał być wczoraj, ale nie miałam siły. W zamian za to, dziś wieczorem pojawi się rozdział szósty lub jutro rano
Nadal poszukuje osób które potrafią albo które wiedzą gdzie zrobić zwiastun. Proszę napiszcie w komentarzu.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział czwarty

-Selena mam iść? 
-Mi to obojętnie –powiedziałam bez entuzjazmu, chociaż w środku coś się we mnie gotowało.
-Ale szczerze mam iść czy nie ?- w sumie nie wiem co mam mu odpowiedzieć, nie chce go tam ,ale nie umiem mu odmówić. Co się ze mną dzieje ?!
-Masz ochotę to idź, nie masz nie idź, proste-popatrzyłam na Chaza z nadzieją ,że mi pomoże wybrnąć z tej sytuacji. Zrobił to, ale nie w taki sposób, który by mi odpowiadał.
-No dawaj Justin nie daj się prosić –podszedł do niego i poklepał go po plecach.
-Dobra jak Selena powiedziała, będzie mi się jutro chciało iść to pójdę jak nie to nie.
-Ok na mnie już czas –wstałam i podeszłam do drzwi.
-Czemu ?-spytał zaskoczony Chaz.
-Jestem zmęczona –nie słuchając już ich, poszłam się wykąpać.
Nie wiem ile czasu zajęło mi to, ale jakoś nie zależy mi na tym. Cały czas po głowie chodziła mi jedna myśl, czemu tak bardzo chciał znać moją opinię…
Nie mogłam sama dłużej z tym wytrzymać. Wzięłam telefon do ręki i napisałam do Ashely.
Do: Ashley 
„możesz pogadać ?
Położyłam się na łóżku z myślą ,że Ashey mi nie odpisze, lecz gdy usłyszałam dźwięk mojego telefonu uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
-Coś się stało ?-spytała się na wstępie.
-Taa poznałam Justina i jego kolegę.
-I co miałam rację odnośnie jego ?
-Niestety tak-odczekałam chwilę i mówiłam dalej- Jest jakiś dziwny zraził mnie do siebie w przeciągu 5minut, ale pogadamy o tym jak wrócisz. A teraz mam pytanie, mamy jutro zaproszenie, żeby wyjść na miasto ,idziesz z Bradem?
-Ale kto ma iść oprócz nas ? –spytała zaciekawiona.
-Chaz –myślałam, że nie będzie dopytywać się o tego dupka, ale jednak.
-Kim jest Chaz i czemu Justin nie idzie ?
-Justin sam nie wie czy iść, a Jams to jego kolega.
-Może troszkę więcej szczegółów  ?-już czułam, że to będzie dłuższa rozmowa. Śmieszne w tym wszystkim jest to, że mogłyśmy się spotkać, a wolałyśmy rozmawiać przez telefon.
Po jakieś godzinnej rozmowie, położyłam się, od razu zasypiając.

Perspektywa Justina
Jutro zapowiada się ciekawie. Poznam wreszcie bardziej Ashley i Selene. Zobaczymy, która jest więcej warta i o którą będę się starał. Chociaż moje przeczucie mówi, że Sel nikt nie przebije. Nie będę jednak zapeszać, przecież nie tylko ona przyleciała na tą wymianę.
-Jutro muszę pogadać z Seleną.
-Powinieneś ją chyba przeprosić, co? –poruszał teatralnie brwiami.
-Ja ?!?!-wrzasnąłem –Ja nie mam za co ją przepraszać. Chce ją tylko lepiej poznać, ale na pewno nie będę jej przepraszać.
-Ta wiem, że to nie leży w twojej naturze –mruknął pod nosem. O co mu do jasnej cholery chodzi, że tak ją broni? Spodobała mu się czy co? On zawsze stał po mojej stronie, a nie po stronie dziewczyny.
-Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że podoba ci się Selena?
-Zwariowałeś ?-za gwałtownie zareagował, coś musi być na rzeczy- Przecież ona jest twoja-po tych słowach byłem pewny ,że mu się podoba, przykre jest to ,że ona będzie albo moja albo niczyja.
-Stary przykro mi, ale ona jest moja-podszedłem do niego i walnąłem w ramię.
-To się jeszcze zobaczy –powiedział tak cicho ,żebym nie usłyszał. Olałem to nie, bo chciałem się z nim kłócić.
-Dobra ,ja się muszę zwijać jutro się zobaczymy. Maz też idzie?
-Raczej nie, bo mówił, że ma cały weekend zawalony
-Ok, to my się jutro widzimy– pożegnaliśmy się i wyszedł.
Leżałem na łóżku i myślałem o tym wszystkim co się dzisiaj stało. Przecież nie może nam się podobać ta sama dziewczyna. Nie możemy się o nią kłócić i nie możemy przez to stracić naszej przyjaźni. Jeżeli by zaszło tak daleko oczywiście, że wybrałbym jego, ciekawy czy on zrobił by to samo…

Przetarłem oczy, gdy promienie słoneczne dotarły do mojego pokoju. Spojrzałem na telefon i zobaczyłem, że jest dopiero 8 rano. Wstałem wziąłem rzeczy i poszedłem się wziąć prysznic. Nigdy nie zdarzało mi się tak wcześnie wstawać w weekend.
Po wzięci wszystkiego prysznicu, ubrałem się I postanowiłem zobaczyć czy dziewczyny już wstały.
Najpierw wszedłem do pokoju Ashely –nikogo nie ma, czego ja się mogłem spodziewać –powiedziałem sam do siebie i postanowiłem zobaczyć czy Selena już wstała. Niepewnie zapukałem, ale nikt nie usłyszałem odpowiedzi. Uchyliłem drzwi i zobaczyłem śpiącą Sel. Była taka słodka i rozkoszna, podszedłem do łóżka i usłyszałem jak mówi przez sen. Nic nie mogłem zrozumieć.
-Jasjmu sja sjusm –nie wypowiadała, żadnego normalnego słowa. Nie chciałem jej obudzić, więc wyszedłem w pokoju.


Perspektywa Seleny
Wstałam około dziesiątej, ubrałam się i zeszłam na dół gdzie spotkałam rozmawiających ze sobą Justina i Ashely.
-Oo nasza królewna wreszcie wstała –uśmiechnęła się do mnie Ashley.
-Byłam strasznie zmęczona po podróży, a ty nie zmęczona ?-spojrzałam na nią dwuznacznie.
-Nie, nie jestem zmęczona. Ja w nocy tylko spałam.-podkreśliła ostanie słowo, tym samym uświadamiając mi, że nic nie było.
-Przepraszam, że wam przerywam, ale co chcecie na śniadanie ?-faktycznie ta rozmowa od boku mogła wyglądać dziwnie.
-Ja już jadłam –powiedziała Ash.
-Ja nie jestem głodna –uśmiechnęłam się lekko – I jak idziemy dzisiaj ?-zwróciłam się do Ash tym samym spławiając Justina.
-Właśnie miałam ci powiedzieć, że Bradley nie może, bo ma dziś wyjść z tą jego rodziną –powiedziała oburzona.
-Szkoda, ale widzę że tobie to bardzo odpowiada.-dobrze wiedziała, że mówię z sarkazmem.
-Tak, cieszę się jak nigdy–wyrzuciła ręce w powietrze.
-Nie przejmuj się, wieczorem pewnie się spotkamy –uśmiechnęłam się do niej wstając od stołu.
-Pewnie masz rację.
-Macie może jakiś sok ?-spytałam się niepewnie.
-Pewnie zaraz ci naleje –podał mi sok pomarańczowy i usiadł z powrotem do stołu.
-To o której wychodzimy ?-spytała Ashley. W sumie to się cieszę ,że nie będzie Bradley bo będę z Ashley cały czas i nie będę czuła się jak jakiś wyrzutek, ale szkoda mi jej, bo wiem jak kocha z nim spędzać czas, zresztą tak samo jak ja.
-Za jakieś 30 minut mamy spotkać się z Chazem przy metrze –powiedział Justin i dając do zrozumienia, że i on idzie dzisiaj z nami.

Pogadałam z Ashely w swoim pokoju jeszcze chwile, a potem zeszłyśmy już by wyjść.
-My wychodzimy, będziemy wieczorem –powiedział Justin jak wychodziliśmy.
-Chodźcie za mną dziewczynki, żebyście się nie zgubiły w tej wielkiej metropolii.
-Ha ha –zaśmiałam się sarkastycznie –Myślę, że nie jesteśmy na tyle głupie –zaczęłam się z nim kłócić i udowadniać kto ma rację. Mało czasu z nim spędziłam, a już mam do niego mieszane uczucia. Przecież ja nie mogę się zakochać ,nie w takiej osobie jak on!
-Jesteś tego taka pewna? Proszę bardzo prowadź-uśmiechnął się do mnie i wystawił gestykulacyjnie rękę do przodu.
-Żaden problem, ale jak będę szła źle to mi powiesz, ok ?
-Ohoh tak łatwo to nie będzie –zaczął się ze mnie śmiać razem z Ashely –No to co może mały zakładzik ?-wyszczerzył się, sama nie wiem czy to dobry pomysł. Przecież jak przegram to wymyśli jakieś głupie zadanie, ale ja nie mogę i nie potrafię mu odmówić.
-Co ja mogę wygrać ?
-Jak wygrasz…. hmm będę ci robił śniadania do końca pobytu –byłoby idealne pomyślałam, co będzie jak przegram, chciałam już się spytać, ale mnie wyprzedził –Tylko jak ty przegrasz to budzisz mnie rano do szkoły, co nie jest takie proste-zaśmiał się krótko -ścielisz łóżko i pomagasz robić lekcje, a czasem je robisz za mnie –zaczął ruszać brwiami i wyciągnął rękę w moją stronę.
-Dawaj Sel będzie śmiesznie –powiedziała Ashley przez śmiech bo wiedziała, że przegram. Tylko ja nigdy nie przegrywam!
-Nie, nie ma mowy, zresztą nie umiesz sobie budzika ustawić ?-powiedziałam z dezaprobatą.
-umiem, ale tak będzie fajniej –zaczął się ze mnie śmiać –Boisz się bo wiesz, że przegrasz, prawda ?
-Ja się niczego nie boję i nigdy nie przegrywam-w tym momencie złączyłam nasze dłonie, a Ash je przecięła.
Chodziliśmy cały czas źle. To miasto jest za wielkie ! Wszędzie tylko wieżowce, miałam już dosyć, bo cały czas słyszałam śmiechy za mną i głupie teksty Justina.
-To jak skarbie pomóc ci ?-odwróciłam się do niego i podeszłam bliżej.
-Nie jestem twoim skarbem i tak pomóż mi bo ja już nie mam siły.
-Dobra misiu pomogę ci –irytował mnie coraz bardziej i dobrze o tym wiedział. Ja jednak postanowiłam go olać, a ten tylko głupio się uśmiechnął i odchodząc dał mi buziaka w policzek. Idiota !
-Przynajmniej byłaś blisko –mrugnął do nas i poszedł przodem.
-Tutaj to chyba coś będzie więcej niż przyjaźń –powiedziała do mnie Ash ciągnąc za sobą.
-Raczej w jego snach –doszliśmy w tym momencie do przestanku.
-Ej to nie fair ja miała już naprawdę blisko, nie mogłeś mi powiedzieć ?–uderzyłam go w ramię, a ten się za nie złapał i udawał że go bolało.
-I co miałbym przegrać zakład ? Nidy!- zrobił minę jak jakiś idiota, nie miałam ochoty już z nim rozmawiać. Nagle usłyszałam dźwięk telefonu Ashley ,wyjęła go z kieszeni, odbierając.
-Zaraz wrócę –nie chciałam, żeby odchodziła, nie chciałam z nim zostać sama.
Staliśmy już tak z dwie minuty w ciszy. Chyba nikt nie umiał przełamać tej bariery, którą stworzyliśmy pierwszego dnia. Przerwał ją jednak Justin.
-Wiesz ,że podobasz się Chazowi ?-oczy wyszły mi na wierzch. Ja? jemu ? Ja go lubię, ale chyba nic więcej zresztą po co on mi to powiedział.. Chaz sam nie potrafi?
-Skąd taka sugestia ?
-Powiedział mi wczoraj, a czy ty czujesz coś do niego ?-podrapał się po karku. Jak on może być tak szczery, jak można zadać takie pytanie po jednym dniu znajomości. Bez żadnych zastanowień odpowiedziałam mu.
-Nie –na jego twarzy pojawił się od razu uśmiech. Z czego on jest taki zadowolony?
-Czemu się tak uśmiechasz ?
Nudny wiem, myślę że w następnym może coś więcej się dziać ;)
Znacie może osoby, które robią zwiastuny ?? Jak tak to proszę piszcie :)

zachęcam do komentowania i następny pojawi się albo jutro albo w środę 

niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział trzeci

Perspektywa Justina
Chciałem po prostu wyjść i przemyśleć co zrobiłem nie tak? Wydawało mi się ,że nic złego nie zrobiłem ,przecież to tylko pocałunek w policzek nic więcej... Gdy już otwierałem drzwi usłyszałem cichy głos.
-Justin -słysząc swoje imię odwróciłem się natychmiast. Spojrzałem na nią i muszę przyznać ,że dawno nie widziałem tak pięknej dziewczyny. Jej długie brązowe włosy ,te ciemne oczy i lekko pulchna twarz dodawała jej jeszcze większego uroku.
-Tak ?-chciałem usłyszeć odpowiedzi jasnej ,czyli ''Justin zostań ze mną"
-Przepraszam ja naprawdę nie chciałam ,żeby tak wyszło..-chciała dalej mówić ,ale ja jej przerwałem nie chcąc słuchać rzeczy ,które były bez sensu.
-Przestań ,przecież nie masz mnie za co przepraszać-podszedłem do łóżka -Tylko powiedz mi ,czemu to zrobiłaś ?-przy niej staje się jakiś miękki ,chce ją poznać ,a przy tym temacie widać ,że ona cierpi. Chce zabrać to cierpienie od niej.
-Ja nie mogę ci powiedzieć ,nie znamy się-powiedziała smutnym głosem ,takim jakby zaraz miała się popłakać.
-Skrzywdził cię ktoś kiedyś ?
-Nie i proszę nie rozmawiajmy o tym –położyła się z powrotem na łóżko. Byłem zły na nią. Zachowuje się jakby miała pięć lat, najpierw mnie zatrzymuje ,a teraz mnie spławia.
Gwałtownie wstałem z łóżka i podszedłem do drzwi, odwracając się niej powiedziałem
-Nic tu po mnie jak już będziesz miała ochotę na rozmowę to zapraszam –każde słowo było przesiąknięte sarkazmem. Może i nie miałem na co się tak naprawdę denerwować ,ale taki już jestem. Wyszedłem z pokoju,trzaskając drzwiami. Słyszałem ,że coś jeszcze mówiła ,ale miałem jej dość. Kurwa jak to możliwe ,że dziewczyna którą znam od piętnastu minut tak mi zakręciła w głowię. Rzadko jaka potrafi mnie doprowadzić do takiego stanu.
Jej wygląd był tak pociągający ,że żaden chłopak by nie mógł się oprzeć.
Teraz to ja będę musiał pilnować jej w szkole,bo takiego skarbu to nikt nie zdobędzie oprócz mnie.
Z impetem wbiegłem do pokoju, kładąc się na łóżko.Był Piątek, więc dziwiło mnie ,że ja nadal siedzę w domu ,ale przez tą Selene nawet nie mam ochoty się zabawić. Nie wiem czemu dałem się tak łatwo zdenerwować ,wszystko spieprzyłem mogłem z nią normalnie porozmawiać i prawda by wyszła na jaw ,a ja oczywiście musiałem zachować się jak  kompletny idiota. Wyjąłem telefon z kieszeni i napisałem do Chaza ,mojego lepszego przyjaciela. Zadajemy się w trójkę ja, Chaz i Maz. Wiem ,że Maz dziś nie ma czasu ,dlatego nie będę mu już głowy zawracał,
Do Chaz:
Wbijasz do mnie ? 
Nie musiałem długo czekać na odpowiedź z jego strony.
Od Chaz:
Jasne za 5 minut będę .
Uśmiechnąłem się sam do siebie. Na niego można było liczyć, znamy się już dobre pięć lat.
Gdy usłyszałem dzwonek do drzwi zbiegłem na dół i otwierając Chazowi,przywitaliśmy się i weszliśmy do mojego pokoju.
-I jak tam ? Jaka jest ta druga dziewczyna?-na Ashley wpadliśmy jak wracaliśmy od Matta ,dlatego o nią nie pyta.
-Dobra dupa w naszym wieku. Siedzi u siebie w pokoju i uprzedzając twoje kolejne pytanie ,nie nie pójdziemy się z nią przywitać.
-To czemu niby? 
-Bo już zdążyłem się z nią pokłócić -wywróciłem oczami
-Ja pierdole ,szybki jesteś ,a miałem taką ochotę ją poznać -powiedział zrezygnowany i usiadł na łóżku
-Nie masz i tak na co liczyć 
-A to czemu? Ma chłopaka ?-jest ciekawy nawet jak jej nie widział ,co by było gdyby zobaczył jaka jest idealna.
-Nie ,ale jest zamknięta w sobie i już niedługo będzie go miała -chciał coś powiedzieć ,ale uświadomił sobie o co chodzi w drugiej części zadania i zaczął głośno się śmiać. Nie wiem co go tak bawi ,ale ona będzie za mną biegała jak reszta lasek. Mam szacunek do kobie ,ale jak któraś z nich chce za wszelką cenę mi wskoczyć do łóżka ,to czy można do takiej mieć szacunek ?



Perspektywa Seleny
Leżałam na łóżku i myślałam o co w tym wszystkim chodzi ? Za kogo on się ma ,że musi wszystko wiedzieć? Przecież nie musiałam mu nic mówić ,wkurzył się  nie wiadomo o co… Trudno to nie moja wina ,nawet ta piękna buźka nie wyratuje go od tak zmiennego charakteru. 
Stwierdziłam ,że nie będę już marnować czasu nad rozmyślaniem od nim tylko pójdę się wykąpać. Tylko tu mamy problem ,ja nie mam zielonego pojęcia gdzie jest łazienka… Czułam się cała spocona ,więc nie było opcji żebym się nie wykąpała.
Wyszłam na korytarz ,po mojej lewej znajdowały się dwa wejścia ,a po prawej ,aż cztery. Zaczęłam od lewej strony. Tam jedynie znajdował się pokój Ashley i Pattie. Poszłam teraz na prawą stronę.
Modliłam się tylko ,żebym nie weszła do pokoju Justina. Nie mam ochoty go widywać. Ale oczywiście znając moje szczęście właśnie to zrobiłam. Serio ?! Czy ja zawsze Musze mieć takiego pecha ?!
-Opss, przepraszam szukałam łazienki –chciałam już zamknąć drzwi ,gdy usłyszałam nie znany mi  głos .
-Nic się nie stało ,wejdź do nas –zajrzałam przez drzwi i zobaczyłam przystojnego bruneta ,jednak nie dorównywał on urodą Justnowi. Wydawał jednak się bardzo pozytywną osobą dlatego,uśmiechnęłam się na jego widok. Gdy weszłam głębiej do pokoju, zobaczyłam obrażonego Justina i mój uśmiech natychmiastowo mi zszedł.
-Nie ,nie chce wam przeszkadzać  -zaprotestowałam tak szybko jak tylko umiałam.Chłopak wstał ,złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę łóżka.
-Nie zapędzasz się trochę? Przecież kurwa ,to nie twój pokój –usłyszałam z końca pokoju podniesiony głos Justina .
-Serio ,nie może tu wejść ?-podniósł brwi ze zdziwienia ,Justin jedynie wzruszył ramionami stojąc do nas tyłem ,a przodem do okna.
Chłopak jedynie na mnie spojrzał i posadził na łóżku sam siadając obok. W sumie nie chciałam tu być, czułam się dosyć niezręcznie będąc tutaj ,ale z drugiej strony chciałam poznać tego chłopaka ,wydawał się być przeciwieństwem Justina .Wiem ,że tak naprawdę nie znam Jusa ,ale już wyrobiłam sobie o nim opinię, która nie jest dobra.
-
Jestem Chaz miło mi –wystawił do mnie rękę ,co zaskoczyło mnie ,ponieważ nie zachowywał się jak tamten ,który cały czas stoi pod oknem naburmuszony .
-Ja jestem Selena –posłałam mu miłe spojrzenie.
-Więc słyszałem ,że będziesz mieszkać tutaj teraz przez sześć miesięcy ,chodzić z nami do szkoły i bawić się razem z nami ?
-Te dwie pierwsze rzeczy się zgadzają ,ale ta ostatnia to raczej nie.
-To niby czemu ? –zrobił zdezorientowaną minę.
-Myślę ,że nie wszystkim przypadłam tu do gustu –po tych słowach Justin natychmiastowo wyszedł z pokoju. Nie wiem o co mu chodzi ,ale jebać go. Dupek i tyle. 
-Nie zwracaj na niego uwagi ,jest zły na siebie ,że cie tak potraktował. Musisz wiedzieć,że Justin nie umie przepraszać ,dlatego teraz zamiast powiedzieć coś nieodpowiedniego, wolał wyjść z pokoju. On cię naprawdę lubi –złapał mnie za rękę –I kiedyś ci to udowodni –uśmiechnął się do mnie i zabrał ręce. O co mu chodziło w tym momencie ,czemu aż tak bronił Justina ? Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.
-Wiesz ciężko będzie nie zwracać na niego uwagi przez sześć miesięcy. 
-Hola hola, kto mówił tu o całym pobycie? Nie zwracaj jakieś dwa dni potem to się wszystko ułoży, zobaczysz.
-Wiesz co, jakoś nie obchodzi mnie to ile będzie zły ,chce tu poznać trochę miasta, trochę ludzi i trochę rozerwać się –Kiedy powiedziałam ostatnie słowa, opadłam na łóżko.
-To wszystko brzmi ciekawie ,co powiesz żebym jutro pokazał ci trochę miasta ?-usiadłam z powrotem ,aby mieć na niego lepszy widok.
-Zgoda ,ale jest jeden warunek.
-Jaki ?
-Idą jeszcze moi znajomi ,Ashley i Brad ok ? –spytałam ze słodką miną.
-Okey,nie ma sprawy ,to twój chłopak ?-spytał zaskoczony.
-Nie no coś ty- walnęłam go w ramię lekko się śmiejąc –To chłopak Ashley, mój najlepszy przyjaciel-powiedziałam uśmiechnięta. Myśląc o tym co oni robią teraz ,niekontrolowanie zaczęłam się śmiać.
-Wszystko dobrze? Powiedziałem coś śmiesznego lub nieodpowiedniego ?-jeszcze bardziej zaczęłam się śmiać, gdy zobaczyłam jego minę ,był taki słodki jak nie wiedział o co chodzi.
Za chwilę śmiech udzielił się też jemu .Gdy opanowałam śmiech do tego stopnia ,że mogłam mu coś powiedzieć zaczęłam mówić.
-Nie nic takiego nie powiedziałeś ,tylko o czymś pomyślałam.
-Aha nawet nie chce wiedzieć, co to było-zrobił minę jak jakiś idiota przez co, znowu zaczęłam się przez niego śmiać.
-Nie wiem czemu znowu się śmiejesz ,ale jesteśmy umówieni-uśmiechnął się. 
-Tak jesteśmy ,podasz mi swój numer, żeby się zmówić dokładniej o której? 
Bez żadnych słów wyjął telefon i w tym samym momencie wszedł Justin.
-Ej Jus idziesz jutro ze mną ,Sel ,Ashely i jej chłopakiem pochodzić po mieście ?-zapytał Chaz ,a mnie zamurowało. Musiał to zrobić? Nie chciałam tego ,nie chciałam go z nami.
-No nie wiem czy jest sens-spojrzał na mnie przez co poczułam się głupio.Dobrze wiedziałam o co mu chodzi. To on się zachowywał jak dzieciak ,nie ja.
-No chodź będzie śmiesznie ,zresztą jak zawsze –wstał do niego i się zaczęli dla zabawy bić.
Zaczęłam się cicho śmiać ,wyglądało to komicznie. Po chwili przerwali ,a Justin spojrzał na mnie. Jego brązowe oczy przejrzały mnie na wylot. Po jego słowach nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
-Selena mam iść ?-lekko się uśmiechnął


Mamy rozdział 3 jutro zapraszam na kolejny ;) 

Mam do was ogromną prośbę ,jeżeli potraficie robić nagłówki skontaktujcie się ze mna :) to dla mnie bardzo ważne 

sobota, 12 kwietnia 2014

Wznowienie

Chciałabym wszystkich ponownie powitać ,tych którzy czytali i tych którzy zaczną ,a mam nadziej ,że tacy się znajdą. 
Usunęłam poprzednie posty ,a zostawiłam tylko dwa ,ponieważ tamte rozdziały były fatalne ,a te dwa poprawiłam dziś. Przepraszam osoby ,które już czytały tego bloga a ja wszystko usunęłam.
Stwierdziłam ,że tak będzie lepiej ,mam nadzieje że nie macie mi tego za złe.
Powracam teraz i wam obiecuje ,że będę dodawać codziennie albo co dwa dni nowy rozdział ,ponieważ mam napisane 10 do przodu tylko muszę je jeszcze udoskonalić.
Mam nadzieje ,że nie będzie teraz tak długiej przerwy jak była.
Zapraszam na dwa wcześniejsze rozdziały i obiecuje ,że jutro pojawi się nowy.

Zapraszam do czytania :)