czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział ósmy

Perspektywa Bradley'a
Podeszliśmy do niej bliżej, gdy tyko zobaczyłem brązowe włosy zacząłem biec.
Justin się mną nie przejął i szedł powoli .
-Ja pierdole, nie wierze -krzyknąłem gdy zobaczyłem że leżała tam moja mała Sel, uklęknąłem przy niej.
-Skarbie, Sel, Selena obudź się -Selena zaczęła coś mamrotać pod nosem, a ja za sobą usłyszałem szereg przekleństw.
-Przyrzekam że jak znajdę tego chuja który ją śmiał dotknąć to go kurwa rozpierdolę.
-Spokojnie Justin, wydaje mi się że nic jej nie zrobił, spójrz- sam nie byłem pewny swoich słów, ale wyglądało to tak jakby chciał ją okraść czy coś i nie wiem może prysnął na nią jakimś gazem.
-Może masz racje, ale nic nie jest pewne- w tym miał racje, jesteśmy tu drugi dzień a już zdążyło się tyle wydarzyć.
Odwróciłem się i zobaczyłem Justina trzymającego jedna rękę w kieszeni, a druga zaciśnięta w pięść. Mamrotał coś pod nosem, wyciągając papierosy.
-Chcesz jednego?- przybliżył paczkę w moją stronę, wziąłem jednego podpalając go.
Spojrzeliśmy jeszcze raz na Sel i zanieśliśmy ją do domu.

Perspektywa Seleny
Przebudziłam się przez światło, które dostawało się przez okno.
Co się wczoraj stało ? Jak znalazłam się w łóżku? Jedyne co pamiętam to jak się pocałowałam z Justinem. Nie pamiętam nic co się działo dalej. Jakby ktoś usunął mi pamięć. Gdy tak rozmyślałam nie zauważyłam jak do pokoju weszła Ashley.
Chodziła po nim nic nie mówiąc, zaczęło mnie to irytować.
-Mogłabyś mi powiedzieć coś się wczoraj stało ?-nic nie odpowiadała, tylko co jakiś czas patrzyła się na mnie z zmartwioną miną. Miałam tego dość.
-Kurwa Ashley odpowiedz-byłam dosyć wybuchowa, ale w takich wypadkach trzeba, bo Ash nigdy by mi nic nie powiedziała.
-Wczoraj jak wyszłaś porozmawiać z Justinem, pamiętasz ?-usiadła na krańcu mojego łóżka. Skąd ona wiedziała, że z nim rozmawiałam? Może wie już o pocałunku…
-Tak-po jej minie jednak wywnioskowałam, że nie wie o pocałunku. Dopiero teraz zorientowałam się że strasznie boli mnie głowa i oczy. Wydaje mi się, że są strasznie czerwone.
-Zniknęłaś gdzieś –Ashley miała zaszklone oczy. Co się wczoraj stało? Czuła bym, gdyby ktoś mnie zgwałcił, więc to opcje wykluczam
-Kto mnie znalazł ?-gdy Ash chciała odpowiedzieć do pokoju weszli zmartwieni Justin i Bradley.
Cała trójka się na siebie spojrzeli, a ja myślałam ze zwariuje z braku informacji.
-Czy może mi ktoś powiedzieć co się wczoraj stało !! -bardziej zabrzmiało to jak rozkaz niż pytanie.
Wszyscy usiedli na moim łóżku i Bradley wreszcie przemówił .Błogosławię cię.
-Znaleźliśmy ciebie wczoraj z Justinem leżąca na chodniku - Czemu ja nic nie pamiętam?
-Nie wiem czy na szczęście czy nie wychodzi na to, że ktoś cię potraktował jakimś gazem i zabrał ci wszystkie pieniądze z portfela i trochę cie poturbowali bo masz jakieś siniaki na brzuchu -Bradley mówił to szczerze z troską. Jestem szczęśliwa, że nie stało się nic więcej.
-Dzięki Bogu, że nie stało się nic więcej-widziałam że Justin unikał mojego spojrzenia czuł sie niekomfortowo zresztą nie tyko on. Ból głowy dawał jeszcze silniejsze oznaki .
-Wszystko porządku ?
-Nie czuje sie aż tak fatalnie tylko głowa mnie coraz bardziej boli.
-Przyniosę ci jakieś proszki –po raz pierwszy odezwał się Justin, złapaliśmy kontakt wzrokowy, który szybko jednak urwał. Wstał i wyszedł z pokoju.
Rozmawialiśmy jeszcze trochę z Bradem i Ash aż ich poprosiłam żeby wyszli bo chce sie ubrać. Podeszłam do walizki bo jeszcze nie do końca się rozpakowałam i wyjęłam ubrania na dzisiaj. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic.
Tego mi było trzeba, długiego i odprężającego prysznica.

Schodząc na dół na śniadanie, przywitała mnie Pattie, mam nadzieje że jej nic nie powiedzieli.
-Witaj kochana -podeszła do mnie i przytuliła, poczułam ulgę, że nic nie wie. Wolałabym, żeby tak właśnie zostało.
-Hej, gdzie są wszyscy? -nikogo w kuchni nie było oprócz mnie i jej.
-Siedzą w salonie już zjedli.
-Ja wychodzę do sklepu, a ty zjedz coś chudzino -uśmiechnęłam się tylko do niej, a ona wyszła z kuchni.
Nie wiem czemu, ale nie miałam na nic ochoty, wzięłam tyko jabłko i poszłam do salonu gdzie zostałam tyko Justin, co spowodowało szybsze bicie serca.
-Gdzie Ash i Brad ? -postanowiłam przerwać ta cieszę.
-Poszli do pokoju Ashley coś załatwić -odwrócił się do mnie i poruszał znacząco brwiami.
-Rozumiem –postanowiłam usiąść na fotelu obok niego.

-Selena możemy pogadać ? –spytał, a ja czułam jakby mój świat się zatrzymał i zostali tyko ja i on. Znowu te same słowa, których nie chciałam słyszeć już nigdy więcej. Wiem co po nich nastąpiło. Ten rozdział miał się zacząć inaczej…

Następny rozdział pojawi się w sobotę w ważną informacją
Poszukuje osób robiących szablony jak i zwiastuny na blogach. PILNE! HELP!

3 komentarze:

  1. WOW! Dobrze że nic jej nie jest ;)
    CZEKAM NA NASTĘPNY!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Boze jaka ulga juz myslalam ze cos sie jej stalo :( jest cudnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział wspaniały! :***
    Ale się wciągnęłam :D
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń